Łączna liczba wyświetleń

Translate

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 29


WAŻNA NOTKA!!!
PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU, ALE BYŁAM W SZPITALU I MIAŁAM OPERACJĘ..MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE... PROSZĘ, ŻEBY BYŁO CHODZIAŻ
12 KOMENTARZY...:)



...-Julia?...Siostrzyczko?...- co on tu robi?! Nie!
-Max?- spytałam niepewnie odwracając się.
-O Mój Boże!- krzyknął mój brat i mnie przytulił.No w sumie nie widziałam go 16 lat. Coś mi się należy.
-Ktoś mi to wytłumaczy? Bo ja już nic nie rozumiem.- oderwaliśmy się od siebie z bratem i oboje spojrzeliśmy na moją córkę.
-Max Jones, a ty jesteś...?- podał jej swoją rękę, a ja chciałam go palnąć w ten jego pusty łeb...gdyby wiedział... podała mu swoją rękę i odpowiedziała.
-Waliyha Jones... Cały czas nie rozumiem... Kim ty jesteś?
-Jestem bratem Julii. Ty jesteś jakąś naszą rodziną?
-Maxi... to jest moja 16-letnia córka Waliyha.- powiedziałam nieśmiało.Ten na nią spojrzał i mocno przytulił.
-Wow! Nieźle... kiedyś mówiłaś, że będziesz się ścigać i nie będziesz mieć dzieci, a tu taka niespodzianka... W sumie u mnie też się pozmieniało..
-Co takiego?- nie powiem, byłam ciekawa.
-Wyszedłem za Perrie i mamy syna.Długo by opowiadać... Tak w ogóle to gdzie ty byłaś?
-No wiesz... Hiszpania, Argentyna, Francja, Włochy, Irlandia, Turcja, Tunezja, Los Angeles, Las Vegas, Niemcy, Australia, Polska i wiele, wiele innych, ale nie będę przynudzać.- no co? Trochę się tego nazbierało.- Może spotkamy się tak jak za starych dobrych czasów? Tak  tylko, że teraz z dziećmi. Tak za jakiś tydzień.
- Dobry pomysł... Ścigasz się?
- Okazjonalnie. Moja córka jest mistrzynią.
-Naprawdę? 16 lat, a jest taka dobra? Muszę to kiedyś zobaczyć. A tak wychodząc poza temat to kto jest tatusiem? Masz męża, albo chłopaka?- zapierdole go kiedyś.
- Zayn... I nie, nie mam męża, ani chłopaka.
-Że co kurwa?! Ty chuju! Jak mogłeś zrobić jej bachora?!- i co? Powtórka z rozrywki? Max przywarł Malika do ściany.
- Nie drzyj się na mnie! Sam nie wiedziałem, że ona istnieje! Dowiedziałem się kilka dni temu! - jakby nie mogli tego załatwić w innym miejscu.
-Dobra... Nie wydzierajcie się... Było minęło...
- Serio cię to nie rusza?- spytał mnie mój braciszek.
-Nie... I puść go. - tak jak powiedziałam tak zrobił.- Idę na tor. Waliyha, idziesz?
- Z tobą?... Zawsze!- poszłyśmy po swoje auta i ustawiłyśmy się na linii startu. Dojechał do nas jakiś koleś, który miał identyczny samochód do naszych. Jakoś nie przejmowałam się tym dłużej i po chwili startowaliśmy...


~Perspektywa Zayna~

Obserwowałem jak dziewczyny się ścigają, aż nagle jeden samochód wjechał w drugi z taką siłą, że wyjechał z toru, zrobił przewrót i rozbił się o jakieś drzewa. Najgorsze było to, że nie wiedziałem kto to. Mieli identyczne auta. Ale gdy podbiegła tam Waliyha to myślałem, że świat mi się zawali. Po chwili byłem tam też ja z resztą i wyciągaliśmy ranną Julie ze zmasakrowanego lamborghini. Gdy leżała już głową na moich kolanach, ledwo oddychała.
- Szybko! Wieziemy ją do szpitala!- już po chwili ja, Waliyha, Louis i Liam jechaliśmy do szpitala z moją ukochaną, a pozostali sprzątali resztki wypadku. Widziałem jak moja córka płacze. Siedziała na przednim siedzeniu, a ja z Louisem z tyłu, Liam prowadził, a Julia leżała na moich kolanach.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Twoja mama jest silna...
- Wiem... Ale to powinnam być ja... Mama na to nie zasłużyła... Nie zasłużyła sobie na taki ból... Za dużo w życiu przeszła...
- Tak wiem.. Przy większości jej wybryków byłem i wiem co przeżywała.. Kiedy ona płakała moje serce krwawiło.. - mógłbym tak dalej, ale właśnie podjechaliśmy pod szpital. Szybko tam wbiegliśmy, a lekarze zabrali Julie. Czekaliśmy kilka godzin pod salą operacyjną, kiedy wyszedł lekarz.
- Jest tu ktoś z rodziny?
- Jestem córką.-odpowiedziała Wali.
- Proszę Panią na chwilę do mojego gabinetu.- poszła, a ja zacząłem panikować...

~Perspektywa Waliyhy~

Weszłam do gabinetu, usiadłam na krześle i czekałam, aż przejdzie do rzeczy.
- Stan pańskiej matki był bardzo poważny i udało nam się ją uratować, lecz zapadła w śpiączkę...
- To jeśli jest wszystko to po co kurwa ta cholerna śpiączka?!- już nie wytrzymałam.
- Proszę się uspokoić. - taa.. Uważaj, bo jeszcze to zrobię -,- ... - Nie do końca jest wszystko w porządku. Pańska matka ma mały wstrząs mózgu, skręconą kostkę, wiele siniaków, ran i blizn. Piercing Pani Jones niestety rozciął wargę, którą bezzwłocznie zszyliśmy i za jakieś półtorej tygodnia nie będzie nawet śladu...- Pieprzył coś jeszcze, ale ja go nawet nie słuchałam.. Boże.. To powinnam być ja.. On chciał wjechać we mnie, ale zrobiłam manewr i stało się... Jeśli mama się nie wybudzi, nie wybaczę sobie tego.. Bez zbędnych ceregieli wyszłam z gabinetu tego oszołoma i wróciłam do Louisa, Liama i... Zayna? Taty? Nie wiem już jak do niego mówić.
- Boże! Waliyha! Co się stało?- no tak.. Rozryczałam się i pewnie wyglądam jak jakieś zombie, albo eskimos z tym czerwonym nosem i policzkami.
- Mama zapadła w śpiączkę i nie wiadomo czy w ogóle się obudzi.. To wszystko kurwa moja pierdolona wina! - oparłam się o ścianę i po niej zjechałam. Tata przy mnie kucnął i mnie przytulił. Tego właśnie potrzebowałam. Nie pytał.. Po prostu był. Mama zawsze znajdywała dla mnie czas.. Ciężko pracowała, ale wystarczył mój jeden esemes albo telefon i rzucała wszystko dla mnie. To ich oboje łączy.. Mają wielkie serca.. Zrobią wszystko dla swoich bliskich.
- Wszystko będzie dobrze... Cii... To nie twoja wina..
- Właśnie, że moja.. On chciał wjechać we mnie, ale szybko odjechałam.. Gdybym tego nie zrobiła teraz ja bym tam leżała, a nie mama.. Ona na to nie zasłużyła, a ja owszem.. Jestem tylko zbędnym ciężarem dla mamy..
- Nie jesteś.- zaraz.. Tego nie powiedział tata, więc kto? - Julia kocha cię całym swoim sercem i to widać na pierwszy rzut oka.- teraz kucnął przy mnie brat mamy.. Max?
-Dzięki.. Ale mama mi tego nie wybaczy..- o dziwo przestałam płakać.- Nienawidzi tego miejsca, a przeze..
- Przestań w końcu pieprzyć.- powiedzieli równocześnie tata i .. Wujek? Moje życie jest pogmatwane. Zachichotałam.
- Śmiejesz się jak Julia, gdy była mniej więcej w twoim wieku. Rzadko to się zdarzało, dlatego to cieszyło również mnie.
- Przepraszam. Mogą już państwo wejść do sali Pani Jones. Tylko parami. Proszę jeszcze dużo do niej mówić, bo pacjentka większość słyszy. Sala numer 411.- ustaliliśmy, że pierwsi idziemy ja i wujek. Weszłam i..
- O Mój Boże..- wyszeptałam. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy...

                             
                                                                                                                                CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam... trochę późno.. jeździłam po szpitalach, miałam operacje i byłam osłabiona, żeby pisać, a do tego brak komentarzy, brak motywacji i brak weny... mam nadzieję, że mi wybaczycie i że ktoś to jeszcze czyta :) Proszę, żeby było chociaż 12 KOMENTARZY..

                                                                                                              ♥Mrs.Tommo♥