Łączna liczba wyświetleń

Translate

piątek, 14 listopada 2014

Rok z wami !! ;*

Właśnie w dzień kiedy dodałam drugą część 30 rozdziału minął rok od kiedy prowadzę tego bloga :) Jest to dla mnie naprawdę wiele bo myślałam, że odpuszcze po miesiącu a tu proszę.. ;) Chciałabym podziękować wszystkim czytelnikom i wszystkim komentatorom.. Tak bardzo was kocham za to co dla mnie zrobiliście .. Pisząc to po prostu płaczę ze wzruszenia :') Nie mam siły pisać więcccc.. Dziękuję jeszcze raz z całego serca .. KOCHAM WAS ❤️ <3 ;* 

❤️Mrs.Tommo❤️

środa, 29 października 2014

Rozdział 30 cz.II - Dodany 4 Listopada

PS:. Nie sprawdzany, pisany na komórce w aplikacji Blogger. Sorki ale coś się zepsuło i jest zła data wprowadzona :)


~Perspektywa Zayna~

Chłopaki stali jak oniemiali..
-Żartujecie sobie? Po pierwsze jak mogliście nic nam nie powiedzieć o tym, że zgłosiliście się na dawców, zwłaszcza ty Wali.. a po drugie jak to? - skończył swoją wypowiedź Liam.
-Ja i Waliyha mamy taką samą grupę krwi a Julia inną.. Jeśli krew się nie zgadza nie ma nawet mowy o wzięciu nas na dawców, bo mogą być powikłania..
-Kurde... nieźle.. nie chcę was stracić i nie chcę stracić Julii.. wpakowaliśmy się w niezłe bagno.. bo jak reanimacja się powtórzy to koniec.. będzie potrzebne serce natychmiastowo a tu dupa niema.. - mówił Harry, ale mu przerwano..
-Ty już tak nie gdybaj Styles, bo do niczego nie dojdziesz, okey? - spojrzeliśmy na osobę wypowiadającą te słowa i zaniemówiliśmy.. Julia..
-Nie wierze.. Boże to cud.. Mamo..- Waliyha cała zapłakana podbiegła do Jones i ją wyściskała, całowała..-Przepraszam.. to przeze mnie.. to moja wina
-Kochanie.. tu nic nie jest z twojej winy.. ten koleś to po prostu psychopata, który nie wie co robi.. wjechał we mnie i dobrze, bo nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś ci się stało..
-Dziękuję..
-Za co?- spytała zdziwiona.
-Za to, że jesteś.. że walczyłaś i się obudziłaś..
-Ehh.. wiesz przecież, że dla ciebie będę zawsze walczyć.. nigdy nie zostawię cię samej.. a tak poza tym słyszałam prawie wszystko co mówiliście..- kiedy to powiedziała to Louis jakoś dziwnie się zdenerwował..-Zayn, Waliyha.. naprawdę chcieliście być tymi pieprzonymi dawcami? Wolałabym umrzeć niż pozbawić WAS życia.. 
-Ty musisz żyć. Waliyha nie dałaby sobie rady bez ciebie. Nie było mnie 16 lat, więc to nie robi różnicy.- nie wierzyłem w to co widzę, słyszę i mówię.
-Dziękuję Zayn, że się nią zaopiekowałeś, kiedy niestety ja nie mogłam. Jesteś dobrym ojcem. Gdyby to inaczej wyglądało.. 
-Ale nie wygląda.. -dłużej nie mogłem. Po prostu stamtąd wyszedłem...

~Perspektywa Julii~

-Ehh.. Spodziewałam się, że mnie znienawidzi albo nie będzie chciał ze mną gadać.. Możecie zawołać lekarza?- tak jak poprosiłam tak zrobili. Już po kilku minutach badał mnie lekarz i powiedział, że wszystko OK, ale powinnam jeszcze zostać. Wypisałam się na własne rządanie..

~Kilka godzin później, popołudnie~

Nie wiem czemu, ale gdy Patricia odwoziła mnie do domu to wszyscy pojechali za nami. Weszłam do domu, a za mną ta zgraja. "Jak za starych czasów.." pomyślałam i się uśmiechnęłam. 
-Ogromny ten dom.. Nie gubicie się tu? Ja serio pytam.- spytał i spojrzał na mnie Horanek z taką miną, że nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać tak, że prawie leżałam na podłodze. Jak ja to i wszyscy. 
- Nie głodomorku. Nie gubimy się tu, ale w większości pomieszczeń nie byłam, bo mi się nie chciało "zwiedzać" tego "muzeum" (xD). 
-Dlaczego "głodomorku" ? -spytał Jack. 
-Nic nie wiesz? - no zdziwiona byłam. 
-Ale co? -spojrzał na mnie dziwnie.
-Twój ojciec za czasów kiedy chodziliśmy jeszcze razem do szkoły jadł więcej niż my wszyscy razem wzięci. - skąd tu się wziął Zayn? Okeeeyyy.. Nie ważne..
-Hahhahhahhahahahahha serio? Nie wierzę, już wiem po kim to mam hahah.- aha czyli rośnie nam drugi słodki blondynek z żołądkiem wielkości słonia? Nie no okey.. Ja nic nie mówię.. 
-Możemy pogadać? -on się teleportował z drugiego końca pokoju do mnie, że tak szybko się tu znalazł, czy jak? 
-No okey, chodźmy na górę.. - zanim poszliśmy upewniliśmy się, że wszyscy są zajęci. Weszliśmy do mojego "artystycznego" pokoju.
-Słucham.
-Ehh..Nie wiem od czego zacząć.. Julia.. Ja po prostu..

  
                                          CDN..

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak, wiem, zwaliłam.. Nie będę się już dłużej tłumaczyć bo to nie ma sensu. Jeśli to się jeszcze komuś podoba to okey. Wrócę i będę pisać. Jeśli nie i nikt tego nie czytą to koniec. Napiszę ostatni rozdział, epilog i postawię kropkę nad "i" w tej historii. Ehh.. Do napisania..

                                          ♥Mrs.Tommo♥

Zrozumcie.. :(

Nie jest to dla mnie proste po tak długim czasie.. Kiedy pisałam wam, że dodam rozdział napisałam "może" a do tego wyjechałam do Warszawy i nie miałam zbytnio dostępu do internetu.. W tygodniu nauka i zajęcia poza lekcyjne. W weekend nie mogłam pisać, ponieważ miałam swoje sprawy do załatwienia i swoje problemy.. A teraz przez długi czas chorowałam i nie miałam siły..
Pewnie teraz myślicie, że tylko winny się tłumaczy.. Owszem, czuję się winna.. Wiele razy się zbierałam do napisania czegoś i wszystko wydawało mi się za słabe na powrót.. Jeśli naprawdę chcecie mieć rozdział to mogę wam go napisać ale nie będzie on napisany tak, jak pozostałe i możliwe, że skończy mi się wątek.. Blog zakończę inaczej niż chciałam.. Ja piszę z serca, wyrażając swoje emocje.. Okey.. Chcecie rozdział to będziecie go mieć najprawdopodobniej do końca tego tygodnia.. Nie jestem cudotwórcą więc nie obiecuję żadnego fenomenu.. Do napisania 

                                                                                                                           ♥Mrs.Tommo♥

piątek, 3 października 2014

Powrót ;D

Przepraszam was bardzo :( Od kiedy udostępniłam poprzedni rozdział miałam bardzo dużo na głowie. We wrześniu poszłam do gimnazjum i zaczęła się nauka. :/ Teraz jakoś mam najlepszy czas, żeby coś dodać. Już dzisiaj zacznę i mam nadzieję, że w weekend pojawi się druga część rozdziału 30 :) . Jeszcze raz was przepraszam o ile ktoś to jeszcze czyta a pewnie nie. Dlatego tak jakby zaczynam od początku :D . Postaram się napisać to jak najlepiej :) Dziękuję ;*

                                                                                                        ♥Mrs.Tommo♥


niedziela, 27 lipca 2014

Libster Awards...

Więc.. kilka razy już mnie nominowali w ostatnim czasie, ale o tym nie pisałam... bo nie miałam czasu.. tak samo było z rozdziałami..


Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

Ja niestety nominuje tylko 8 osób, ponieważ wszystkie blogi, które czytałam, zapisywałam w telefonie, ale stało się nieszczęście i mój telefon odmówił posłuszeństwa, dlatego trzeba było go resetować, a co za tym idzie wszystko co na nim było :/ Dobra... więcej nie pisze.. bo się rozpisałam xD 

Pytania do mnie i moje odpowiedzi..

1.Jak często wstawiasz nowy rozdział?
Odp:. Ostatnio miałam wielki problem z nogą i jeździłam po szpitalach i nie mogłam pisać, ale kiedyś było tak, że starałam się dodawać raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie.. zależy...
2.Czy masz więcej blogów?
Odp:. Mam drugi blog, który prowadzę od maja.. wcześniej również miałam kilka kolejnych, ale były nie wypałami i je usunęłam...
3.Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
Odp:. Głównie pop, ale jeśli jakaś piosenka na prawdę mi się spodoba to wiecie jak jest.. słucham na okrągło :D 
4.Który z chłopców jest najprzystojniejszy?
Odp:. HAHAHA teraz to dojebałaś xD Jestem Directioner i kocham wszystkich chłopców z 1D , ale moje serce jednego pokochało najbardziej... tak więc... LOUIS!! :* ♥ 
5.Zainteresowania?
Odp:. Hmm.. głównie sport... muzyka.. Niestety przez najbliższe trzy miesiące nie mogłam nawet biegać..a do sportu będę mogła wrócić dopiero we wrześniu lub w październiku.. na szczęście mogę chociaż trochę biegać :)
6.Jak  ma na imię twoja najbliższa osoba? (przyjaciółka, przyjaciel)
Odp:. Patrycja.. znam ją od urodzenia i kocham jak siostrę :) :*
7.O czym jest twój blog?
Odp:.Mój blog na początku miał być o tym, że droga między nienawiścią a miłością jest krótka, ale jak to u mnie.. pojawiało się coraz więcej pomysłów  i teraz sama nie wiem o czym jest.. to teraz po prostu wszystkie moje emocje przelane na bloga :)
8.Czytasz inne blogi?
Odp:. Oczywiście!! Czytając właśnie jeden z blogów (chyba) o Zaynie.. zainspirowało mnie do napisania tego...  a teraz nie mogę uwierzyć.. ile z was to czyta i ilu z was podoba się to co tutaj piszę .. dziękuję wam wszystkim jesteście wspaniali :) :* ♥ ( Pisząc to moje oczy się zaszkliły :D )
9.Ulubiona książka?
Odp:. Osobiście mam tak, że nienawidzę czytać lektur szkolnych.. czytam książki, kiedy coś na prawdę mi się spodoba.. przykładem jest książka "Pamiętniki Wampirów" Nie wiem dlaczego.. ale nie oglądałam tego w TV i kiedyś mama kupiła mi książkę i teraz mam już przeczytanych kilka ksiąg :)
10.Ulubiony film? 
Odp:. Chyba nie mam ulubionego.. Kocham oglądać "Straszny film", "Paranormal Activity", "Tropiciele Grobów" ostatnio byłam w kinie na "Zbaw nas ode złego".. ale nie wiem.. jest wiele filmów, które obejrzałam i polecam, ale nie będę się tutaj rozpisywać..
11.Kto jest twoim autorytetem?
Odp:. W pewnym sensie nasi chłopcy z One Direction.. odmienili moje życie.. moje postępowanie.. tak chyba tak.. Kocham ich i dla mnie są wzorem.. mimo wielu przeszkód walczyli dalej o swoje marzenia :) :* ♥

Moje pytania..

1.Kiedy się urodziłaś/eś??
2.Kto jest twoim ulubieńcem z 1D??
3.Jakie jest twoje marzenie życiowe??
4.Ulubiona piosenka?? (nie z One Direction)
5.Dlaczego postanowiłaś/eś założyć bloga??
6.Do jakich fandomów jeszcze należysz?? (prócz Directioners)
7.Jakie masz zdanie o Zerrie??
8.Jak ma na imię Twoja najlepsza przyjaciółka/przyjaciel??
9.Opisz w jednym zdaniu swoich czytelników..
10. Zainteresowania??
11. Od kiedy jesteś Directioners??


Nominuję:

1. http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
2. 
http://ostatniaszansaa.blogspot.com/
3. 
http://unusualchoicess.blogspot.com/
4. 
http://zawsze-razem-wszendzie-razem.blogspot.com/
5. 
http://i-can-see--it-in-your-eyes.blogspot.com/
6. 
http://stuck-in-love-forever.blogspot.com/
7. 
http://right-now-one-direction.blogspot.com/
8. 
http://dangerous-zayn-malik.blogspot.com/


                                                                                         ♥Mrs.Tommo♥

Ps:. Teraz zabieram się do pisanie drugiej części 30 rozdziału :D xD 

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 30 cz.I

...mama leżała taka bezbronna, blada na łóżku szpitalnym..podłączona do tych wszystkich urządzeń.. Podeszłam do krzesła koło jej łóżka i na nim usiadłam. Chwyciłam jej rękę i zaczęłam do siebie szeptać.
- Dlaczego? Dlaczego akurat nam się to wszystko przydarza? Dlaczego nie możemy po prostu być szczęśliwe? Jak normalna rodzina? Ty i Zayn się kochacie... to widać gołym okiem... mogę zrezygnować z wyścigów, dziar, piercingu, ale proszę... przeżyj...- kilka łez spłynęło na jej dłoń.. żadnego odzewu...

~Tydzień później~

Minął tydzień, który ciągnął się jakby to był rok... Mama w dalszym ciągu się nie obudziła.. W tym  czasie zdążyłam szczerze porozmawiać z Jack'iem i Zaynem... z Jack'iem postanowiliśmy zrobić sobie przerwę, bo jak na razie nie jestem w stanie myśleć o niczym innym niż zdrowie mamy i jak na razie potrzebuję przyjaciela, a nie wyboru co robić... czy siedzieć z mamą w szpitalu czy przeznaczyć chłopakowi trochę czasu.. Tata... tak ... postanowiliśmy, że będzie najlepiej jak będę tak do niego mówić ... Cały czas jest przy mnie i przy mamie... Praktycznie nie wychodzimy ze szpitala.. Trzy dni temu zdarzyła się reanimacja mamy, ponieważ jej serce zatrzymało się na kilka chwil.. Lekarze twierdzą, że jeśli to się powtórzy potrzebny będzie przeszczep serca.. Nic nikomu nie mówiłam, ale zgłosiłam do lekarzy, że chcę być dawcą.Zrobili mi badania i dzisiaj pod wieczór przekażą mi wyniki czy mogę nim być...

~Perspektywa Zayna~

Trzy dni żyję ze strachem, że mojej ukochanej może stanąć serce.. W tajemnicy przed wszystkimi zażądałem badań, które wykażą czy mogę być dawcą serca.. Chcę to zrobić.. Chcę, by żyła.. Chcę, by była szczęśliwa.. Nawet jeśli nie przy moim boku.. Waliyha musi mieć matkę... Beze mnie dadzą radę.. Dawały przez ostatnie szesnaście lat.. Ale ze świadomością, że żyjesz!! Julia nawet nie czekała na mój powrót..
Myślałem nad tym wszystkim siedząc w sali Jones razem z Wali. Do sali wszedł lekarz. Sprawdził wszystkie aparatury i podał kopertę mi i mojej córce. Zaraz..
-Ty też się zgłosiłaś na dawcę? Zrozum... ty musisz żyć.. bez ciebie całe szczęście Julii ucieknie...- spojrzała na mnie.
-Wy musicie być szczęśliwi.. za dużo razem przeżyliście, żeby to zaprzepaścić...-otworzyła kopertę i się rozpłakała..- Boże.... nie... to nie może być prawda.... nie mogę być dawcą.. nie mamy takiej samej grupy krwi...- cały czas patrzyła na tą kartkę jakby jeszcze miała nadzieję, że źle ją rozczytała...Ja otworzyłem swoją i.... JAK TO?! TO NIE MOŻLIWE!!! - Ja nie mogę cię stracić... Ty musisz żyć... tato...
-Będę... nie mogę oddać jej serca... grupa krwi się nie zgadza...- po moich policzkach zleciały pojedyncze łzy...Przysiadłem koło córki i ją przytuliłem... Do sali weszli chłopaki i spojrzeli na nasze zapłakane twarze...
-Jezu.. co się stało? Jeszcze aż tak nie płakaliście...- zapytał Harry..
-Oboje zgłosiliśmy się do przeszczepu serca... nie możemy być dawcami, bo grupa krwi się nie zgadza...


                                                                                                        CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Więc... wiem, że to jest krótkie, ale to dopiero pierwsza część, a nie wiem czy mam jeszcze dla kogo pisać... jeśli nie to bez sensu, bym dalej pisała... jeśli chcecie wiedzieć co będzie dalej TO W KOMENTARZU NAPISZCIE CHOCIAŻ KROPKĘ...  dla was to sekunda, a dla mnie wielka motywacja, że ktoś to czyta, że komuś to się podoba, że ktoś chce wiedzieć jak dalej się to wszystko potoczy... motywacja nadaje mi weny do dalszego pisania.. więc proszę.. komentujcie... ;*

                                                                                                            ♥Mrs.Tommo♥

środa, 23 lipca 2014

4 Przecudowne Lata One Drection... ♥



Dzisiaj mijają 4 lata od powstania naszego ukochanego zespołu...
To właśnie cztery lata temu diametralnie zmieniło się ich życie...
Ale nie mieli pojęcia, że ten dzień zmieni również nasze życie...
Kiedy myślę o tym ile osiągnęli przez ten czas po prostu płaczę..
Wiem, że oni tego nie zobaczą, ale życzę im wszystkiego dobrego... kilkudziesięciu następnych rocznic.. po prostu, żeby byli szczęśliwi.. Zayn z Perrie.. Louis z Eleanor... Liam z Sophie... Niall z jedzeniem... a Harry z kotami... xD :)

DODATKOWA NOTKA OD AUTORKI...

Kilkadziesiąt minut temu dopiero zdjęli mi stabilizator z nogi i dopiero czuję się wolna...
Dzisiaj z okazji rocznicy chłopaków postaram się wstawić rozdział... wiem, że zaniedbuje trochę ten blog, ale proszę zrozumcie... moja rozwalona noga to było dla mnie straszne przeżycie... Jedna z was zapytała się czemu był rozdział na tamtym blogu.. na tamtym blogu rozdział od dawna był napisany i po prostu go udostępniłam... a tu nie miałam ani słowa.. teraz już kończę 30 rozdział i najprawdopodobniej dzisiaj się ukaże..  ale jeszcze nie wiem o której... mam nadzieję, że zrozumieliście moją wcześniejszą sytuacje...
Pozdrawiam i całuję...

                                                                                                  ♥Mrs.Tommo♥

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 29


WAŻNA NOTKA!!!
PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU, ALE BYŁAM W SZPITALU I MIAŁAM OPERACJĘ..MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE... PROSZĘ, ŻEBY BYŁO CHODZIAŻ
12 KOMENTARZY...:)



...-Julia?...Siostrzyczko?...- co on tu robi?! Nie!
-Max?- spytałam niepewnie odwracając się.
-O Mój Boże!- krzyknął mój brat i mnie przytulił.No w sumie nie widziałam go 16 lat. Coś mi się należy.
-Ktoś mi to wytłumaczy? Bo ja już nic nie rozumiem.- oderwaliśmy się od siebie z bratem i oboje spojrzeliśmy na moją córkę.
-Max Jones, a ty jesteś...?- podał jej swoją rękę, a ja chciałam go palnąć w ten jego pusty łeb...gdyby wiedział... podała mu swoją rękę i odpowiedziała.
-Waliyha Jones... Cały czas nie rozumiem... Kim ty jesteś?
-Jestem bratem Julii. Ty jesteś jakąś naszą rodziną?
-Maxi... to jest moja 16-letnia córka Waliyha.- powiedziałam nieśmiało.Ten na nią spojrzał i mocno przytulił.
-Wow! Nieźle... kiedyś mówiłaś, że będziesz się ścigać i nie będziesz mieć dzieci, a tu taka niespodzianka... W sumie u mnie też się pozmieniało..
-Co takiego?- nie powiem, byłam ciekawa.
-Wyszedłem za Perrie i mamy syna.Długo by opowiadać... Tak w ogóle to gdzie ty byłaś?
-No wiesz... Hiszpania, Argentyna, Francja, Włochy, Irlandia, Turcja, Tunezja, Los Angeles, Las Vegas, Niemcy, Australia, Polska i wiele, wiele innych, ale nie będę przynudzać.- no co? Trochę się tego nazbierało.- Może spotkamy się tak jak za starych dobrych czasów? Tak  tylko, że teraz z dziećmi. Tak za jakiś tydzień.
- Dobry pomysł... Ścigasz się?
- Okazjonalnie. Moja córka jest mistrzynią.
-Naprawdę? 16 lat, a jest taka dobra? Muszę to kiedyś zobaczyć. A tak wychodząc poza temat to kto jest tatusiem? Masz męża, albo chłopaka?- zapierdole go kiedyś.
- Zayn... I nie, nie mam męża, ani chłopaka.
-Że co kurwa?! Ty chuju! Jak mogłeś zrobić jej bachora?!- i co? Powtórka z rozrywki? Max przywarł Malika do ściany.
- Nie drzyj się na mnie! Sam nie wiedziałem, że ona istnieje! Dowiedziałem się kilka dni temu! - jakby nie mogli tego załatwić w innym miejscu.
-Dobra... Nie wydzierajcie się... Było minęło...
- Serio cię to nie rusza?- spytał mnie mój braciszek.
-Nie... I puść go. - tak jak powiedziałam tak zrobił.- Idę na tor. Waliyha, idziesz?
- Z tobą?... Zawsze!- poszłyśmy po swoje auta i ustawiłyśmy się na linii startu. Dojechał do nas jakiś koleś, który miał identyczny samochód do naszych. Jakoś nie przejmowałam się tym dłużej i po chwili startowaliśmy...


~Perspektywa Zayna~

Obserwowałem jak dziewczyny się ścigają, aż nagle jeden samochód wjechał w drugi z taką siłą, że wyjechał z toru, zrobił przewrót i rozbił się o jakieś drzewa. Najgorsze było to, że nie wiedziałem kto to. Mieli identyczne auta. Ale gdy podbiegła tam Waliyha to myślałem, że świat mi się zawali. Po chwili byłem tam też ja z resztą i wyciągaliśmy ranną Julie ze zmasakrowanego lamborghini. Gdy leżała już głową na moich kolanach, ledwo oddychała.
- Szybko! Wieziemy ją do szpitala!- już po chwili ja, Waliyha, Louis i Liam jechaliśmy do szpitala z moją ukochaną, a pozostali sprzątali resztki wypadku. Widziałem jak moja córka płacze. Siedziała na przednim siedzeniu, a ja z Louisem z tyłu, Liam prowadził, a Julia leżała na moich kolanach.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Twoja mama jest silna...
- Wiem... Ale to powinnam być ja... Mama na to nie zasłużyła... Nie zasłużyła sobie na taki ból... Za dużo w życiu przeszła...
- Tak wiem.. Przy większości jej wybryków byłem i wiem co przeżywała.. Kiedy ona płakała moje serce krwawiło.. - mógłbym tak dalej, ale właśnie podjechaliśmy pod szpital. Szybko tam wbiegliśmy, a lekarze zabrali Julie. Czekaliśmy kilka godzin pod salą operacyjną, kiedy wyszedł lekarz.
- Jest tu ktoś z rodziny?
- Jestem córką.-odpowiedziała Wali.
- Proszę Panią na chwilę do mojego gabinetu.- poszła, a ja zacząłem panikować...

~Perspektywa Waliyhy~

Weszłam do gabinetu, usiadłam na krześle i czekałam, aż przejdzie do rzeczy.
- Stan pańskiej matki był bardzo poważny i udało nam się ją uratować, lecz zapadła w śpiączkę...
- To jeśli jest wszystko to po co kurwa ta cholerna śpiączka?!- już nie wytrzymałam.
- Proszę się uspokoić. - taa.. Uważaj, bo jeszcze to zrobię -,- ... - Nie do końca jest wszystko w porządku. Pańska matka ma mały wstrząs mózgu, skręconą kostkę, wiele siniaków, ran i blizn. Piercing Pani Jones niestety rozciął wargę, którą bezzwłocznie zszyliśmy i za jakieś półtorej tygodnia nie będzie nawet śladu...- Pieprzył coś jeszcze, ale ja go nawet nie słuchałam.. Boże.. To powinnam być ja.. On chciał wjechać we mnie, ale zrobiłam manewr i stało się... Jeśli mama się nie wybudzi, nie wybaczę sobie tego.. Bez zbędnych ceregieli wyszłam z gabinetu tego oszołoma i wróciłam do Louisa, Liama i... Zayna? Taty? Nie wiem już jak do niego mówić.
- Boże! Waliyha! Co się stało?- no tak.. Rozryczałam się i pewnie wyglądam jak jakieś zombie, albo eskimos z tym czerwonym nosem i policzkami.
- Mama zapadła w śpiączkę i nie wiadomo czy w ogóle się obudzi.. To wszystko kurwa moja pierdolona wina! - oparłam się o ścianę i po niej zjechałam. Tata przy mnie kucnął i mnie przytulił. Tego właśnie potrzebowałam. Nie pytał.. Po prostu był. Mama zawsze znajdywała dla mnie czas.. Ciężko pracowała, ale wystarczył mój jeden esemes albo telefon i rzucała wszystko dla mnie. To ich oboje łączy.. Mają wielkie serca.. Zrobią wszystko dla swoich bliskich.
- Wszystko będzie dobrze... Cii... To nie twoja wina..
- Właśnie, że moja.. On chciał wjechać we mnie, ale szybko odjechałam.. Gdybym tego nie zrobiła teraz ja bym tam leżała, a nie mama.. Ona na to nie zasłużyła, a ja owszem.. Jestem tylko zbędnym ciężarem dla mamy..
- Nie jesteś.- zaraz.. Tego nie powiedział tata, więc kto? - Julia kocha cię całym swoim sercem i to widać na pierwszy rzut oka.- teraz kucnął przy mnie brat mamy.. Max?
-Dzięki.. Ale mama mi tego nie wybaczy..- o dziwo przestałam płakać.- Nienawidzi tego miejsca, a przeze..
- Przestań w końcu pieprzyć.- powiedzieli równocześnie tata i .. Wujek? Moje życie jest pogmatwane. Zachichotałam.
- Śmiejesz się jak Julia, gdy była mniej więcej w twoim wieku. Rzadko to się zdarzało, dlatego to cieszyło również mnie.
- Przepraszam. Mogą już państwo wejść do sali Pani Jones. Tylko parami. Proszę jeszcze dużo do niej mówić, bo pacjentka większość słyszy. Sala numer 411.- ustaliliśmy, że pierwsi idziemy ja i wujek. Weszłam i..
- O Mój Boże..- wyszeptałam. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy...

                             
                                                                                                                                CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam... trochę późno.. jeździłam po szpitalach, miałam operacje i byłam osłabiona, żeby pisać, a do tego brak komentarzy, brak motywacji i brak weny... mam nadzieję, że mi wybaczycie i że ktoś to jeszcze czyta :) Proszę, żeby było chociaż 12 KOMENTARZY..

                                                                                                              ♥Mrs.Tommo♥

sobota, 17 maja 2014

Nowy Blog!!! :*

Więc jestem "genialna" !!! Założyłam nowego bloga!!!

http://time-for-a-quick-ride.blogspot.com/

Są już Bohaterowie i Prolog.Niedługo wstawię Rozdział 1.
Serdecznie zapraszam do przeczytania i skomentowania ;)

PS:. Do następnego rozdziału :D

                                                                                                          ♥Mrs.Tommo♥

czwartek, 15 maja 2014

Prośba...Ważne! Przeczytaj! ;*

Miałabym do Was ogromną prośbę...!

Wszyscy, którzy mają konto google i czytają tego bloga niech go zaobserwują...
Jeśli nie wiecie jak to zrobić...
~Wejdźcie na blogspot.com
~Wyświetli wam się Lista Czytelnicza
~Kliknijcie 'Dodaj' i wpiszcie adres bloga http://one-direction-love-trouble.blogspot.com/

Może i czytacie, ale nie obserwujecie i nie komentujecie, a ja chciałabym wiedzieć,  chociaż kto to czyta... może znalazłabym kontakt z tymi osobami na czasie na Google...
Mam nadzieję, że spełnicie moją prośbę...
Do następnego... :*

                                                                                                              ♥Mrs.Tommo♥

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 28


Więc, co??? Zawiedliście mnie z tymi 5 komentarzami, ale mam nadzieję, że się poprawicie???
No ja myślę...
15KOM=NEXT

...-Co tu się dzieję?!- no nie! Co mama tu robi?!
-To nie jest to co myślisz!- czy tylko mi się zdaje, czy to wygląda jak scena z jakiegoś taniego romansidła? Brrr... Jak ja nienawidzę takich filmów...
-Kurwa... To ktoś mi powie, co robicie w moim pokoju?- las rąk ( czujecie ten sarkazm? ). Tacy mężczyźni a jaj nie mają? Jezu...
-Dobra... Znasz mnie... Wiesz, że jestem ciekawska... A ten album chciałam zobaczyć od roku!- stawiam na szczerość. A co mi tam?
-Widziałaś nagranie?- spytała o dziwo spokojnie.
-Tak.- odpowiedziałam niepewnie. Od kiedy ja jestem taka nieśmiała?!
-Mam nadzieję, że teraz jesteś szczęśliwa...


~Perspektywa Zayna~

-Mam nadzieję, że teraz jesteś szczęśliwa...Zayn? Możemy pogadać?- od razu się zgodziłem. Poszliśmy do pokoju obok. Jak się później okazało, do gościnnego.
-Słucham cię.- wyglądała tak pięknie. Musiałem się powstrzymywać, żeby nie zerżnąć jej tu i teraz na tym łóżku.
-Muszę wyjechać na kilka dni.
-Co to ma wspólnego ze mną?-byłem trochę zdziwiony.
-Chodzi o to, czy nie zaopiekowałbyś się Waliyhą przez ten czas?- od kiedy ona taka niewinna?
-Jasne. Chciałbym ją lepiej poznać.-ucieszyłem się jak małe dziecko!
-Wyjeżdżam jutro po południu. Wali będzie w szkole, więc możesz wpaść ja ci wszystko powiem i wytłumaczę.- sami w domu? Bez dzieci? Może być ciekawie... Malik, ogarnij dupę... To nie twoja żona... To nawet nie twoja dziewczyna! Zamknij ryja! No, ale w sumie ma rację...
-Dobra.Wpadnę przed 10. - na jej twarzy malował się uśmiech.
-Dzięki. Jesteś wielki.- podeszła do mnie i pocałowała w policzek zahaczając o kącik ust. Jestem ciekawy czy jest tego świadoma.
-To moja córka. Kiedy dowiedziałem się, że ją mam, to tak łatwo jej nie puszczę.
-Stary, dobry Zayni.- rozczochrała mi włosy i rozpięła bluzę.- Ja tu mam ogrzewanie. Zaraz się zgrzejesz.- zaśmialiśmy się, a ja z nią zrobiłem to co ona ze mną. Wybuchliśmy śmiechem.- Kurde. Dobrze, że mam dźwiękoszczelne ściany.
-Nom. Dobra, chodźmy już.-wyszliśmy i wróciliśmy do reszty.
-Mamo? Ja wiem, że fajnie mieć dźwiękoszczelne ściany i takiego przystojnego faceta pod ręką, ale bez przesady. Żeby tak od razu?- po minach reszty widziałem, że powstrzymują się od jakiegoś komentarza i śmiechu.
-O co wam chodzi?- spytałem zdezorientowany.
- Spójrzcie w lustro.- zrobiliśmy to co powiedział Tomlinson i doznałem szoku. Wyglądaliśmy jakbyśmy dopiero co uprawiali ostry seks!
-Zayn,stary! Chyba pobiłeś rekord świata!- strzeliłem facepalma i zacząłem układać sobie włosy.
-Hazz... nie musisz być zazdrosny... nikt nie pobije twojego rekordu...- w tej chwili wszyscy w pomieszczeniu wybuchnęli śmiechem, oprócz Pana Stylesa.
-Ha, ha, ha... bardzo śmieszne...- wygląda jak naburmuszone dziecko... Kto by pomyślał, że on ma 37?
-Tak w ogóle mamo. Co ty tu robisz? Miałaś być za jakieś półtorej godziny.- ciekawe jak zareaguje...
-Jadę jutro do Manchesteru na sesje z Jacobem... on jedzie z samego rana, dlatego musiał jechać się spakować. Ja jadę dopiero po południu.- i... nic? Żadnego zdziwienia? A gdzie cały seansik?
- Tak beze mnie? Dobra, ale pozdrów chociaż Collina i przywieź mi conversy.- hmm.... ciekawe....
-Kto to Colin?- spytał nasz Daddy.
-Kolega Waliyhy.- oj... chyba Jack'owi podskoczyło ciśnienie.
-Dobra... my tu gadu gadu, a ja mam wyścig.Zawieziesz mnie? W końcu to mistrzostwa! - że co? okey... nie wtrącam się...
-Kurde! Kompletnie zapomniałam! Szybko! Zbieraj się i jedziemy!- szybko założyliśmy buty i weszliśmy do garażu.
-Wow! Ile tu cacuszek! - no co ty nie powiesz Horan?
-I wszystkie nasze.- powiedziały Jones w tym samym momencie.
-Wybierzcie sobie auta.- powiedziała Julia i wsiadła ze swoją córką do pięknego lamborgini. Wybraliśmy i z piskiem opon ruszyliśmy. Już po 15 minutach byliśmy na miejscy.Moja córka poszła na start, a my czekaliśmy.
-Ściga się z innymi dziewczynami?
-Nie.Ona jest ponad to.Ściga się z mistrzami, facetami...ale i tak wygrywa... i dzisiaj też tego dokona.- już po minucie usłyszeliśmy nawoływania i piski. Ruszyli.

~Perspektywa Julii~

Ruszyła i była na trzecim miejscu. Jej rywale za wcześnie się ucieszyli. Już po niecałej minucie była na prowadzeniu, a po 10 minutach już była z nami z pięknym pucharem i z pięćdziesięcioma tysiącami dolarów.
Zaczęłam jej tłumaczyć co musi zmienić, kiedy usłyszałam tuż za moimi plecami...
-Julia?... Siostrzyczko?...- co on tu robi?! Nie! ...

                                                                                       
                                                                                                          CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam, że nie było rozdziału, ale jeździłam po lekarzach i mam nogę w stabilizatorze. Jeszcze szkoła i jakieś głupie testy...Mam nadzieję, że wybaczycie... Teraz jest 21:26 ... postaram się dodać rozdział w weekend, albo za tydzień... Pozdrawiam... Kocham... :*

                                                                                                   ♥Mrs.Tommo♥

środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 27


UWAGA!!!
WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!

...wyszła i po chwili wróciła z... jakimś brunetem.Wydawał mi się dziwnie znajomy.
-Ja pierdole!- krzyknęła Waliyha.
-Nie pierdol bo rodzinę powiększysz.-zaśmiali się, a ja widziałem zdziwione miny reszty.Ciekawe, kto to?
-Bardziej chodziło mi o to, że masz piercing...przecież mówiłeś, że nigdy nie będziesz taki jak ja.-moja córka ma piercing?
-Taa... ty młoda mówiłaś że całowanie jest obleśne...a zaraz sam seks będzie ci w głowie.
-Weś Jacob! Pozwalam jej przeklinać, mieć tatuaże i piercing... ale na TO nie pozwolę...-Jacob...Jacob... a już wiem! To brat Pati! Zaraz...zaraz... co on tu robi?!
-Dobra...dobra...znam cię nie od dziś i wiem jaka byłaś w jej wieku...
-Nie gadaj tylko chodź do biura...Waliyha zajmij się nimi...
-Spoko... tylko nie za długo...- pobiegli na górę, a my usiedliśmy na kanapach.
-Kochanie... możesz nam wytłumaczyć co tu robi mój wujek?!- a niby taki spokojny.
-Jacob? Pracuje z moją mamą od jakichś 12, 13 lat.- że ile?!
-Dlaczego nam nie powiedział?- spytał Liam.
-Moja mama jest z natury dość tajemniczą osobą... Jakieś 2 lata temu jak mieszkaliśmy w Hiszpani to strasznie dziwnie się zachowywała.Chciałam się dowiedzieć czemu więc przeszukałam jej pokój.Znalazłam pistolety i naboje i w taki sposób dowiedziałam się o tym chuju Travisie...- moja krew! -Rok później we Włoszech znalazłam stary album... niestety był zamknięty na klucz... do tej pory nie wiem co tam jest...a szko...- nie zdążyła dokończyć, bo na dół zbiegł Jacob z Julią.
-Jedziemy do studia.Będziemy za dwie godziny.Nie dotykasz mojego sprzętu fotograficznego, do piercingu i do tatuażów.Nie palisz, ani nie pijesz, jasne?- trochę dużo tego.
- Z paleniem przesadziłaś.- obie zachichotały.
- Dobra...to jakoś przeboleje...Kocham cię! Pa!- pocałowała ją w czoło i wyszła.

~Perspektywa Waliyhy~

Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w stronę schodów.
-Gdzie ty idziesz? - spytał mnie mój chłopak.
-Muszę się dowiedzieć co jest w tym albumie.Pomożecie?- spytałam z błagalnym spojrzeniem.
-Jasne... i tak nie mamy co robić.- powiedział brunet z niebieskimi oczami.
- No to szybko!- już po chwili wszyscy byliśmy w czarnym pokoju mamy i poszukiwaliśmy albumu.Ja zajęłam się garderobą.- Bingo!
-Znalazłaś?- spytał ten w lokach.
-Nie kurwa, gram w bingo. Oczywiście, że znalazłam! - czasami mnie wkurwiają, ale mam dziwne uczucie, że ich skądś znam. Rzuciłam starą książkę na łóżko.- Ktoś ma pomysł jak to otworzyć?- zapytałam, a mulat wyciągnął zapalniczkę i zaczął stapiać zamek. Nie powiem....pomysłowe...
-Jest...-szepnął.Otworzył go, a z niego wyleciało pełno zdjęć, jak mama była gdzieś w moim wieku.
-Jezu, ile tego?- spytała mama Jack'a.
-Ej! Zaraz co to?
-Płyta... chodźcie włączymy.- wstałam i odpaliłam płytę w pokoju mamy.Już po chwili się włączyła.

~na nagraniu~
-Zayn! Wyłącz to!
-Nie!
-Czemu?
-Bo jesteś piękna i trzeba to uwiecznić.
-Taaa.... jasne... wyłącz to!
-Jeśli odpowiesz na kilka moich pytań.
-Okey, ale szybko.
-Czy wyszłabyś za mnie?
-No jasne... z tobą zawsze!- zachichotali.
-Chciałabyś mieć ze mną dzieci?
-Tak... dwójkę...
-Chłopca i dziewczynkę.Jakie imiona byś im dała?
-Dla dziewczynki Waliyha, a dla chłopca Nick.
-Dlaczego Waliyha?
-Po twojej siostrze.
-Jeśli byś miała dzieci z kimś innym to też byś je tak nazwała?
-Nie... bo tylko z tobą chcę mieć dzieci głąbie.-pocałowali się.
-Mmm....świetnie całujesz...- nie dokończyli rozmowy  o do pokoju wbiegło kilku chłopaków i film się urwał...

~koniec nagrania~
-Kto to kurwa był?!- kompletnie nic z tego nie rozumiałam.
-Ja...- szepnął mulat o miodowych oczach, ale na tyle bym mogła go usłyszeć.Zaraz... miodowych?!
-Ty masz miodowe tęczówki....
-No tak....zaraz... tylko Julia tak mówiła...
-Jak byłam mała to mama cały czas mi mówiła o ojcu tylko, że wtedy on jeszcze "nie żył".Jak go opisywała to mówiła, że miał miodowe tęczówki...To jest nie możliwe....Ty musisz być...
-Twoim tatą? Tak.- jak to powiedział wszyscy włącznie ze mną patrzyli na niego ze zdziwieniem.-Sam się dowiedziałem dopiero wczoraj...- chciał mówić dalej, ale ja go przytuliłam i mu nie pozwoliłam...po moich jak i jego policzkach spłynęły łzy...Oderwałam się od niego i podeszłam do albumu...
-To wy?
-Tak.Mieliśmy po 18 lat, a Jacob miał 17.Z chłopakami znaliśmy się jakieś dwa miesiące, a ja, Jacob i Julia jakieś 14 lat.Zrobiliśmy to zdjęcie na skatparku, kiedy Liam się wyjebał.- wszyscy wybuchnęli śmiechem.O dziwo Liam też.
-Co tu się dzieje?!...


                                                                                                        CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale zrozumcie .... miałam szkołę,  treningi i zawody i wczoraj miałam dodać rozdział, ale musiałam jechać do szpitala, bo na wczorajszych zawodach w moim mieście naciągnęłam sobie coś w kolanie i jeszcze dzisiaj muszę jechać do szpitala do innego miasta.. :/
Do tego dochodzą te upały... nikomu nic się nie chce...Mam nadzieję, że wybaczycie, że taki krótki, ale następny będzie dłuższy...Przy tym rozdziale nie musi być dużo komentarzy...wiem , że zawaliłam na całej lini... Kocham Was! :*

                                                                                                                       ♥Mrs.Tommo♥

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 26

No to jak z tymi komentarzami?
13KOM
=NEXT ;*


~Perspektywa Zayna~

...wysiadł i ruszył w stronę Waliyhy i Julii, którą obejmował w pasie jakiś koleś... Zaraz! Chwila! Co?! Czy to są jakieś żarty?! Kurwa...!... Zaraz mu przyjebie.
Wybiegłem z samochodu razem z Jack'iem i z prędkością światła znalazłem się koło tego kolesia przypierając go do ściany.
-Odpierdol się od niej chuju! To ty zrobiłeś jej bachora i teraz zgrywasz dobrego tatusia?! Masz wypierdalać z jej życia raz na zawsze!...- mógłbym tak w nieskończoność, ale ktoś mi przerwał... Julia...
-Zostaw go! To nie przez niego zaszłam w ciążę! Puść go idioto!- krzyczała i biła mnie po rękach.
-Skąd mam wiedzieć, ze nie chcesz tylko, żebym go wypuścił?! Należy mu się po tym co zrobił!- zacieśniłem tylko uścisk na jego koszulce.Tego co później od niej usłyszałem nigdy bym się nie spodziewał...
-Tylko, że Waliyha nie jest jego córką tylko twoją!- zakryła ręką buzię.Puściłem tamtego kolesia. Nie mogłem uwierzyć. Ja i Julia jesteśmy do siebie bardzo podobni z wyglądu, więc po tym nic nie było widać.-Dobrze, że nie ma tu Wali.Jak by tu była to by się załamała.- zacząłem się rozglądać.Rzeczywiście jej tu nie było.Pewnie uciekła stąd, kiedy zacząłem krzyczeć.Julia podbiegła do tamtego gościa.
-Chris, nic ci nie jest?- no trochę był poobijany, no ale bez przesady.
-Nic mi nie jest.Gorzej będzie przed obiektywem.- zaśmiali się.Obiektywem?
-Dobra.Wstawaj i leć do domu.Spotykamy się jutro w studiu.- wstał i poszedł.-Gratulacje! Właśnie obiłeś mi najlepszego modela...ugh...zadowolony?
-To co mówiłaś... to prawda? Waliyha jest moją córką?- zignorowałem jej pytanie.
-Tak. Jest twoją córką. Masz jej nic nie mówić. Ona myśli, że jej ojciec nie żyje.A teraz nara.Lece na tor.- tak jak powiedziała, tak zrobiła.Wsiadła do samochodu i po chwili wystartowali.Nie wiedziałem, że się ściga... dużo się wydarzyło...nie mogę uwierzyć... nie zdradziła mnie... cały czas była mi wierna... chyba, że o czymś nie wiem...

~Perspektywa Waliyhy~

Ten cały Zayn dziwnie się zachowywał... Co on ma do Chrisa? Skąd zna moją mamę? Może poznali się jeszcze jak mama mieszkała w Londynie? Nie wiem...ale on kogoś mi przypomina... jakbym już go kiedyś widziała...jak wrócę do domu muszę przeszukać pokój mamy... już nie raz to robiłam i pewnego dnia znalazłam pistolet... tak się dowiedziałam o Travisie i o tym, że mama jest "mistrzynią". Chyba smykałkę do strzelania mam po niej...ciekawe jaki był tata... jak się poznali? jak umarł? Kiedy byłam mała to mama mi cały czas o nim mówiła, ale z wiekiem coraz mniej...Gdy o niego pytam to od razu zmienia temat. O jego życiu wiem nie wiele... wiem, że kochał muzykę... wiem, że miał czwórkę wspaniałych przyjaciół, których traktował jak braci... wiem, że miał czarne włosy i jak to mówi mama "miodowe tęczówki"...zupełnie tak samo jak ja... wiem również, że urodził się 12 stycznia.... tego samego dnia, którego ja przyszłam na świat...

~Następnego Dnia Wieczorem~
~Perspektywa Julii~

Ekstra! Musiałabym teraz wyjechać, ale nie mogę... Waliyha by coś podejrzewała...Niech myśli, że jej ojciec nie żyje... Problem jest tylko w tym, że Zayn zawsze miał nie wyparzony język... Prędzej czy później będzie chciał się z nią spotkać...
Siedzimy teraz z Waliyhą w salonie, bo poprosiła mnie, żebym opowiedziała jej coś o mojej przeszłości.
-Ten Travis to jednak wielki chuj... Chętnie sama bym go pierdolnęła w ten jego bezmózgi łeb...- tak, pozwalam jej przeklinać...Sama nie byłam lepsza...Po za tym, dzięki temu mam z nią lepsze stosunki. Fakt na wiele jej pozwalam, ale są też rzeczy, o które nawet nie musi pytać, bo wie jaka będzie odpowiedź...
-Mamo? Mogę się ciebie o coś spytać?
-Tak, jasne.-uśmiechnęłam się do niej, a ona położyła głowę na moich kolanach.
-Tym razem masz odpowiedzieć szczerze i nie ma żadnych wymówek i odkładania na później...-zgodziłam się. Już chyba wiem o co chodzi. -Jaki był tata? Jak umarł? Powiedz mi wszystko.- mówiła to z taką tęsknotą. Wiedziałam, że nie mogę jej okłamywać do końca życia.
-Waliyha... Twój tata żyje... Mieszka w Londynie... Zrozum mnie... Byłam przekonana, że już nigdy go nie spotkam... Zaszłam w ciążę w wieku dwudziestu lat... Zniszczyłabym mu życie... Sama myślałam, że nie dam sobie rady z dzieckiem, ale cieszę się, że cię urodziłam... Teraz mam prześliczną, inteligentną, zabawną córeczkę... Cały czas nie mogę uwierzyć, że masz już 16 lat... Nie chcę... Nie mogę cię stracić...- po moim policzku spłynęła łza.
-Mamo nie płacz.-przytuliła mnie.-Kocham cię.-mimo, że to moje dziecko to rzadko mówimy sobie takie rzeczy.
-Ja ciebie też kocham.Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza.-cały czas się przytulałyśmy, jakbyśmy miały się zaraz rozstać.
-Mamo?... Kochałaś tatę? - tego pytania się nie spodziewałam.
-Córciu... Ja go kochałam, kocham i będę kochać już do końca życia...
-Awwww- usłyszałam za moimi plecami. No nie...

~Perspektywa Louisa~

Siedzieliśmy wszyscy w domu Horanów.
Nareszcie uwolnię się od tej żmii Eleanor, a to dzięki mojej PRAWDZIWEJ miłości. Tak. Zgadza się. Nigdy nie przestałem jej kochać. Tylko jest jeden problem. Ona ma córkę z jakimś kolesiem. Jednak nie zauważyłem na jej palcu obrączki. Może nikogo nie ma? Jeśli nawet to jest Zayn, który ją kocha, a ona na pewno kocha jego...

~Perspektywa Zayna~

-Może pojedziemy do Julii? -spytała Patricia.
-Jasne! W końcu zobaczymy jej dom!- krzyknął Harry. Dla mnie to było tylko lepiej. Chciałbym z nią w końcu szczerze pogadać. Wszyscy się zgodzili, więc się ubraliśmy i ruszyliśmy. Całą drogę myślałem co jej powiem. Nim się zorientowałem, byliśmy na miejscu.
-Wow! Niezła chata!
-Zamknij się idioto.Wejdziemy i zrobimy im niespodziankę.- jak powiedziała Patricia, tak zrobiliśmy.Weszliśmy najciszej jak tylko było można i usłyszeliśmy kawałek ich rozmowy.
-...Nie chcę... Nie mogę cię stracić...
-Mamo nie płacz.- Julia płakała?- Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham.Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza.- Chciałbym od niej kiedyś usłyszeć takie słowa.
-Mamo?...-ciekawe o co chce jeszcze zapytać? -  Kochałaś tatę? - tego pytania się nie spodziewałem, ale nie powiem... chcę usłyszeć odpowiedź...
-Córciu... Ja go kochałam, kocham i będę kochać już do końca życia... - nie wierzę... a jednak mnie kocha.... może jest jeszcze szansa, że będziemy kiedyś razem?
-Awwww - musieli? Chciałem wiedzieć co teraz powie MOJA CÓRKA.
Obie się odwróciły.
-Jack! - wstała i pędem podbiegła do swojego chłopaka, żeby go przytulić i pocałować.
Cześć! Co tu robicie? - spytała i przytuliła każdego i o dziwo mnie też, ale z lekkim zawahaniem.
-Chcieliśmy zrobić wam niespodziankę i wpadliśmy.- uśmiechnęła się Pati.
-Spoko... a teraz gadać... ile słyszeliście?
-Od tego, że nie chcesz stracić Waliyhy.... nie spodziewałam się tego po tobie...- zaśmiała się.
-Czego? Tego, że nie chcę stracić córki i się o nią martwię?
-Nie... tego, że będziesz płakać...- serio? Nie zdziwiło ich to, że gadała o ojcu? Nie są ciekawi, kto jest ojcem Wali?
-No widzisz... Świat zmienia ludzi...Po za tym spotkałam Alana we Włoszech...
-TEGO Alana? - podkreśliła imię.... Ciekawe o kogo chodzi?
-Tak, tego samego.Wiesz jak on wyrósł.Nie poznałabyś go jakbyś go zobaczyła, a będziesz mieć okazje... przyjeżdża do mnie.- mówiła z takim uśmiechem, jakby to był jej mąż, który wraca z delegacji.
-Co?! Nie wierzę, że go zobaczę po tylu latach...
-Hello! Kto to jest ten Alan?- spytał już trochę wkurzony Niall.
-Nasz kolega.-powiedziały równocześnie.
-Taa... jasne... kolega...-prychnąłem.
-A co? Zazdrosny? -spytała trochę rozbawiona.Widać było, że Patricia też.
-Co Was tak śmieszy?- spytałem zdezorientowany.
-Zayn.... Alan jest kilka lat od nas młodszy... Gdy byłyśmy nastolatkami to się nim opiekowałyśmy... - wytłumaczyła mi Pani Horan. W tej chwili do Julii zadzwonił telefon.
-Halo?... wiesz co? Nie za bardzo... No to może ty przyjdź... Nie no coś ty... Przynajmniej będziesz miał wolne jutro.... Tak, na prawdę...Oki tylko weź mój aparat, który u ciebie zostawiłam i zdjęcia, bo muszę zobaczyć, które przerobić, a które zrobić jeszcze raz...No dobra...No to pa.- zakończyła rozmowę.
-Co? Twój biedny Chris tu przyjdzie?- spytałem z ironią.
-Po tym jak go poobijałeś to leży w domu. Będzie mógł wyjść dopiero za trzy dni...- chciała mówić dalej, ale przerwał jej krzyk.
-Mamo! - słyszeliśmy Waliyhe z innego pomieszczenia.Dopiero teraz zorientowałem się, że razem z Jack'iem stąd wyszli.
-Jak coś to nie wiecie gdzie jestem.- i poleciała na taras.
-Mamo! Gdzie jesteś?! - w tej chwili do pomieszczenia wpadła moja "kochana" wściekła córcia.- Gdzie ona jest?- spytała już normalnie.
-Ale o co chodzi? - spytał zdezorientowany Louis.
-Nie ma w garażu jej motoru i samochodu, a rano jeszcze był, więc się wścieka.- do salonu weszła już spokojna Julia.
-Tylko o to chodzi?  Myślałam, że chodzi o... nie ważne... Motor przecież miałam dać do lakiernika, bo go zarysowałaś, a samochód u mechanika, bo przecież zrobiłaś coś z silnikiem.- powiedziała spokojnie.
-Aaaaaa... no tak... Ciekawe co by się stało, gdybym pojechała dziś z zepsutym silnikiem... Zaraz... Kurwa! Dzisiaj mam wyścig!- czy ona przeklneła?
-Spokojnie... wyścig masz dopiero za dwie godziny i Mateo cię zawiezie, bo ja nie mogę.Przyjadę dopiero około drugiej, trzeciej.
-Okey... ale dlaczego? Przecież zawsze byłaś na każdym moim wyścigu.... więc dlaczego tym razem przyjdziesz tak późno?- spytała zasmucona.
-Przyjdzie sama wiesz kto...-nie dokończyła, a już przerwał jej pisk nastolatki.
-Przyjdzie? Boże! To ja zostaję w domu!- czy to nie dziwne, jak szybko tej dziewczynie zmienia się humor?
-O nie! Co to to nie!- i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.- A w sumie on sam ci to wybije z głowy.-wyszła i po chwili wróciła z...


                                                                                                      CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak wiem... jestem okropna :D Przerywam w takim momencie....:D Oki, to ja czekam na komcie :*

                                                                                                                        ♥Mrs.Tommo♥

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 25

Dziękuję za wszystkie komentarze :*
12KOM=NEXT

~Perspektywa Julii~

Właśnie skończyłam pracę i mogę jechać po Waliyhe.Jack mi podał swój adres, bo powiedział, że będą u niego.Dziwne... Niby jest z moją córką już od dwóch miesięcy, a nawet nie wiem jak ma na nazwisko...
Pewnie dlatego, że nie pytałam i rzadko co jestem z nimi w domu, bo byłam zaledwie dwa razy...
Dojechałam... Wow ! Willa... ciekawe kim są jego rodzice? Pewnie zaraz się dowiem...
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam.Po chwili otworzyła mi mulatka z kręconymi włosami.
-Dzień dobry.Ja przyszłam po Waliyhe.- wytłumaczyłam i się uśmiechnęłam co po chwili odwzajemniła.
-Tak. Wejdź. Zaraz ją zawołam.-powiedziała i otworzyła szerzej drzwi, bym mogła wejść.
-Ty jesteś mamą Jack'a?-wymsknęło mi się.
-Nie, jego rodzice są w kuchni.-wytłumaczyła i pobiegła po schodach na piętro.Weszłam głębiej, a moje uwagę przykuło zdjęcie pewnej pary.Kogoś mi przypominają.Weszłam do salonu tyłem,  myśląc, że nikogo tam nie ma, bo nikogo nie słyszałam.W pewnym momencie z kuchni wyszła zielonooka blondynka.No nie...
-Dzień dobry.Jestem Patricia Hor...O Mój Boże! - jednak mnie rozpoznała.
-Kochanie, nic ci nie je...Boże!- więc wyszła za Nialla...Ciekawe...
-Ale...Jak ty tu..?...Przecież...-z jej oczu popłynęły łzy, tak samo jak u Irlandczyka.Pati rzuciła się na moją szyję.Boże... jak ja dawno jej nie widziałam... tak bardzo tęskniłam...
-Cześć mamo!
-Dzień dobry Pani Jones! - krzyknęli równocześnie Jack i Waliyha. Gdy tylko oderwałam się od Morgan (lub Horan, jak kto woli) i się odwróciłam to moja córka się do mnie przytuliła.Kiedy się ode mnie odkleiła to zobaczyłam kto siedzi na kanapach za nią.Nie mogę uwierzyć... Przecież on wyjechał!
-Jesteś gotowa?-spytałam Wali.
-Tak, tylko...-widziałam po jej minie, że czegoś chce.
-Co chcesz?-spytałam ze śmiechem.
-Jack może jechać z nami?-zrobiła oczy kota ze Schreka, więc nie mogłam odmówić.
-No jasne.Idźcie do samochodu.- już chciałam dać jej kluczyki, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie co kiedyś zrobiła z moim kochanym lamborghini.Szybko cofnęłam rękę i wyciągnęłam ją w stronę jej chłopaka.-Jack ty trzymaj kluczyki.Jak ona znowu rozwali mi auto, to nie będzie dobrze.-zachichotaliśmy, a on wziął kluczyki z mojej ręki.
-No spoko.Mogę pojeździć?-spytał.
-Przypomnij mi... ile ty masz lat?
-Szesnaście.
-Aha... ostrożnie.-powiedziałam i się uśmiechnęłam,a on to odwzajemnił.
-Taa... jasne.-powiedział i łapiąc Wali za rękę, wybiegł z domu.
-Co z nich wyrośnie?-spytałam sama siebie i odwróciłam się w stronę pozostałych, którzy patrzyli na mnie jak na ducha.- No co? Niall przestań się na mnie gapić, bo wyglądasz jakbyś chciał mnie zjeść.- zaśmiałam się pod nosem.
-Jak ty tu..?-czy ona się zacięła?
-Tak.Mi też miło Cię widzieć Morgan.
-Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co tu chodzi?-spytała ta mulatka.
-Danielle, skarbie... to jest Julia.-wytłumaczył Liam... a więc nasz Liam ma dziewczynę, a może żonę?
-TA Julia?-spytała nie dowierzając. Aha... czyli, że już każdy o mnie wie?
-Tak- wyszeptał Zayn.O! Patrz! A prawie o Tobie zapomniałam! Musiałeś się odezwać...?
-Dobra.... to się powoli robi dziwne, więc... ja już pójdę... dopóki mój wóz jest w całości-powiedziałam i chciałam wyjść, ale przeszkodziła mi ręka na nadgarstku.Odwróciłam się i zobaczyłam Pati.
-Teraz już nie pozwolę ci odejść.Za dużo się wycierpiałam...Dlaczego to zro...-nie było dane jej dokończyć, bo jakaś brunetka jej przerwała.
-No Hello! Dlaczego cały czas gadamy o niej? Co w niej takiego ciekawego? Zwykła dziwka i tyle..

~Perspektywa Zayna~

-No Hello! Dlaczego cały czas gadamy o niej? Co w niej takiego ciekawego? Zwykła dziwka i tyle.. - czy ona wie z kim zadziera?
-Przepraszam? Słoneczko.. a ty to kto?- oj! Zaczyna się!
-Eleanor Calder. ( nie, żeby coś, ja kocham Elkę, ale to tylko do rozdziału.Jak kogoś uraziłam to sorki.) Najsłynniejsza i najpiękniejsza modelka i oczywiście żona Naszego kochanego Louiska. - przedstawiła się.
-yyy... aha? Louis... mogę się ciebie o coś zapytać? -spytała Tomlinsona ... a na mnie nawet nie spojrzała.
-No jasne.
-Ty wiesz, że ożeniłeś się z pizdą?- w tej chwili każdy wybuchnął śmiechem, oprócz, cytuję, "pizdy" Eleanor. Kiedy się już trochę uspokoiliśmy to Louis jej odpowiedział.
-Tak, tak. Wiem o tym.- przysięgam, że teraz Calder wyglądała jak burak.
-Że co?! Coś ty powiedział?!
-Prawdę Eleanor. Chcę rozwodu.- teraz to mnie zamurowało... Ciekawe...
-Co?! Od kiedy?! - oho! Wstała z kanapy!
-Od dawna... dokładnie wiesz, że nam się już nie układa.
-Myślisz, że ja na to pozwolę?! - kiwnął głową. - To się mylisz! Widzimy się w sądzie!- i ... wyszła.
-W końcu jestem wolny!- krzyknął i zaczął biegać po całym salonie. - Dziękuję ci Julia! - przytulił ją, a ona stała i patrzyła na niego jak na debila.
-Ty przed chwilą straciłeś żonę i mi za to dziękujesz? Sorry Tommo, ale jesteś dziwny.- oderwał się od niej i z uśmiechem usiadł koło mnie.
-Dobra.Sorry, ale już na prawdę muszę lecieć.Jakoś się zgadamy.- wyszła.
-Idziemy zobaczyć jej wóz?- spytał Liam i nawet nie czekał na odpowiedź.Wszyscy się zerwali i wybiegli z domu. Staliśmy jak wryci. Na podjeździe stało białe Audi Q7.
-Ja pierdole! Jaka fura! - krzyknął Louis.
-Jak będziesz grzeczny to może się kiedyś przejedziesz Tomlinson.- krzyknęła Julia i wsiadła za kierownicę. Ruszyła z piskiem opon i ... tyle ją widziałem.

~Kilka Godzin Później~
~Około Godziny 19:30~

Ja, Niall, Liam, Harry, Louis, Jack, Patricia i Danielle siedzieliśmy w salonie i opowiadaliśmy dziwne historie z naszego życia. Syn mojego kumpla wrócił jakieś 3 godziny temu.Nagle zadzwonił jego telefon.
-Hallo? Co tam Waliyha?- spytał uśmiechnięty, ale z każdą chwilą jego uśmiech przeradzał się w smutek i strach.-Gdzie jesteś? ... Skarbie, spokojnie... Zaraz będę...Kocham Cię.- rozłączył się i wybiegł do przedpokoju.Wszyscy pobiegliśmy za nim.Zanim wyszedł Niall go odwrócił i spojrzał na jego twarz.Płakał.
-Jack, co się stało? -spytał ze strachem.
-Ona chce mi ją zabrać!-krzyknął.
-Ale zaraz. Kto chce, kogo zabrać?
-Matka Waliyhy chce ją znowu wywieść, gdzieś za granicę! Ja muszę tam biec! Ona nie może mi jej zabrać! Za bardzo ją kocham...- z każdym słowem po jego policzkach spływało coraz więcej łez.Pewnie ja też tak wyglądałem, kiedy znalazłem ten list 16 lat temu. Spojrzeliśmy na siebie z Niallem.
-Jedziemy z tobą.- powiedzieliśmy równocześnie. Ubraliśmy buty i kurtki, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.Po pięciu minutach zatrzymaliśmy się.Jack chciał już wyjść, ale Niall go powstrzymał.
-Co robisz tato?
-Poczekaj.Patrz.- spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy dwie szatynki wychodzące z willi, kilka domów od nas.Miały ze sobą torby.Wsiadły do samochodu.- Jedziemy za nimi.
-Nie łatwiej było je zatrzymać zanim odjechały?- spytał 16-latek.
-Nie, bo one jadą w przeciwną stronę od lotniska.- powiedziałem,a on na mnie spojrzał.- Dokładnie wiem co czujesz.
-Nie możesz wiedzieć. Nigdy nie spotkałeś takiej dziewczyny jak ona. Nigdy ci jej nie odebrano i nigdy nie czułeś takiej pustki.- wytłumaczył.
-Mylisz się Jack. - powiedział Niall.- Zayn poznał taką dziewczynę i był z nią. Odebrano mu ją i czuł jeszcze większą pustkę niż ty teraz.
- Jak to? Kto to był?- spytał Jack, cały czas na mnie patrząc.
-Julia Jones. Mama Waliyhy. Poznaliśmy się w szkole, jak jeszcze istniało One Direction. Kilka miesięcy później wyjechaliśmy w trasę,a  gdy wróciliśmy po dziewięciu miesiącach, okazało się że Julia nie żyje.Byłem załamany...Miałem myśli samobójcze.Tak było przez dwa lata. Po tym czasie nie chcący odkryliśmy, że żyje. Mieszkała w LA. Ledwo co ją odzyskałem, a po miesiącu znowu mi ją zabrano.Pojawił się Travis i zabrał "swoją mistrzynię" na bitwę. Po miesiącu się odbyła i wygraliśmy, ale następnego dnia ona zniknęła.Szukałem jej wszędzie, ale zamiast niej znalazłem list.
-Jaki list?- zapytał młodszy Horan. Pokazałem mu go, a on nie mógł uwierzyć w to co przeczytał.- Boże...
-No i teraz jeszcze chce uciec... tym razem na to nie pozwolę...- nawet nie zorientowałem się kiedy wyjechaliśmy z miasta i zaparkowaliśmy pod... torem wyścigowym? - Co my tu robimy?-spytałem zdziwiony.
-Nie wiem... ale pewnie zaraz się dowiem...- wysiadł i ruszył w stronę Waliyhy i Julii, którą obejmował w pasie jakiś koleś... Zaraz! Chwila! Co?! Czy to są jakieś żarty?! Kurwa...!

                                                                                                                             CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No i tak... pewnie teraz mnie zabijecie, że tak przerwałam :D Dobra, czekam na 12 komciów! :) :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 24

Bardzo Dziękuję za te 10 komentarzy :)
Uśmiech sam malował mi się na twarzy, a gdy pisałam tą notkę to łzy spływały mi po policzkach..
Po prostu kocham osoby, które czytają tego bloga! :D

10KOM=NEXT
ale byłabym wdzięczna, gdyby było więcej ;)
PS:. Rozdział nie sprawdzany... Przepraszam :)

Kursywa - wspomnienie. :)
~16 Lat Później~
~Perspektywa Nialla~

Pamiętam, jakby to było wczoraj.

Byliśmy u nas w w domu dzień po bitwie, dzień po tym jak zabito Travisa, a Zayn szukał Julii.
-Hej.Nie widzieliście może Julii?- spytał.
-Nie.Przyszliśmy jakąś godzinę temu.- odpowiedziałem mu, a on pobiegł spowrotem na górę.Po kilku minutach usłyszeliśmy krzyk mulata.Jak poparzeni pobiegliśmy do jego pokoju.Klęczał na podłodze cały zapłakany, a w ręce trzymał jakąś zapisaną kartkę.Pierwszy podbiegł do niego Liam.
-Zayn... Co jest? Co się stało?- pytał.
-Odeszła... Znowu... Dlaczego tylko mnie to spotyka?! - krzyknął i jeszcze bardziej się rozpłakał.Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.
-Harry? Zrozumiałeś o co chodzi?
-Z początku nie, ale tu jest wszystko napisane.-podał mi kartkę, a ja nie mogłem uwierzyć.W tej samej chwili zadzwonił mój telefon.To była Patricia.Zapłakana Patricia.Powiedziała, żebym do niej przyjechał, więc od razu to zrobiłem.Okazało się, że będę tatusiem. Tydzień później się jej oświadczyłem, a trzy miesiące po oświadczynach wzięliśmy ślub. Równo rok po zniknięciu Julii, Zayn odszedł z zespołu, bo nie wytrzymywał psychicznie z piosenkami o miłości.Zaraz po tym wyjechał i słuch o nim zaginął.
Pół roku po jego wyjeździe rozpadł się zespół.Dopiero nie dawno skontaktował się z nami, że wraca do Londynu.
Od tamtej pory wiele się zmieniło.Liam wyszedł za Danielle, Harry cały czas jest wolny, tylko co jakiś czas ma jakąś dziewczyne, ale to nie trwa długo. Louis wyszedł za Eleanor, ale ostatnio im się nie układa i cały czas się kłócą. Okazało się, że Danielle jest bezpłodna, ale Liaś i tak bardzo ją kocha i mają pięcioletnią adoptowaną córcię o imieniu Sophie. Brat Pati został modelem i rzadko go widujemy. Ja zamieszkałem z moją ukochaną i naszym już szesnastoletnim synem Jack'iem. Co do Maxa. Sam się załamał, gdy się dowiedział o Julii. Od tamtej pory widujemy go tylko co jakiś czas na mieście.
Dzisiaj wszyscy spotykamy się u nas, bo to już dzisiaj przyjeżdża Zayn. Jack jest w szkole, bo jest 12:03, a on kończy o 13:30.Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć.
-Zayn! Nic się nie zmieniłeś. Wchodź.
-Cześć Nini. -wszedł i poszedł do salonu gdzie chłopaki i Pati się na niego rzucili, a Liam zapoznał go z Dani, bo Lou przyszedł sam.
-Dobra.Opowiadaj gdzie byłeś i co robiłeś.-  opowiedział nam, że szukał Julii w najbardziej prawdopodobnych krajach gdzie może być. Siedzieliśmy tak ponad godzinę, aż do mojej żony zadzwonił telefon.
-Przepraszam Was na chwilę.- wyszła i wróciła po pięciu minutach dziwnie podekscytowana.
-No mów co się stało, bo zaraz wybuchniesz.- powiedziałem i wszyscy zachichotali.
-Nie uwierzysz... Nasz syn zaraz przyprowadzi tu swoją dziewczynę.-zapiszczała i usiadła mi na kolanach.
-Serio?- nie zdążyła odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy trzask drzwi i krzyk.
-Już jestem!- tak, to był mój syn.
-Jesteśmy w salonie!- odkrzyknąłem.Po chwili zjawił się w salonie, obejmując w pasie śliczną szatynkę o czekoladowych oczach.Kogoś mi przypominała.
-Ja pierdole! Jaka śliczna! Brałbym... - krzyknął Hazz, ale ostatnie słowo wyszeptał. Mulatka się zarumieniła.Cały czas mam wrażenie jak bym ją już gdzieś widział.
-To jest Waliyha.Moja dziewczyna...A tam siedzą moi rodzice.-wskazał na nas, a my wstaliśmy, żeby się z nią przywitać.
-Dzieńdobry.Jestem Waliyha-podała mi rękę, a ja ją uścisnąłem i pocałowałem.
-Mam czuć się zazdrosna?-spytała Patricia, a ja złapałem ją w pasie i pocałowałem w usta.
-Nie...Bo tylko ciebie kocham.
-Weście przestańcie! Przynajmniej nie przy mojej dziewczynie! - krzyknął Jack i zakrył dla Waliyhy oczy, a ona zachichotała.
-Dobra, już dobra. Pamiętasz Zayna?- spytała moja pani Horan.
-Tak.Opowiadaliście mi o nim. Cześć.
-Siema.- nie mam pojęcia czemu, ale ta dziewczyna cały czas chichotała.

~Perspektywa Patricii~

-Może usiądziecie i Waliyha nam trochę o sobie opowie?-spytałam.
-Jasne czemu nie.Nie mam nic do ukrycia.Chyba, że chodzi o moją mamę.-zachichotała.Boże! Ta dziewczyna ma cały czas dobry humor! Już ją lubię! Bardzo przypomina mi Julie.
-Jack nam kiedyś mówił, że się tu przeprowadziłaś kilka miesięcy temu.Mogę wiedzieć skąd?- nie powiem.Interesowało mnie to.
-Z Hiszpani. Wcześniej mieszkałam też we Włoszech, we Francji, w Los Angeles... Długo by wymieniać.
-Dlaczego tak?- spytał Hazza.Ten to dopiero ciekawski.
-Moja mama jest fotografem, więc ma dość ciężką pracę. Cały czas się przeprowadzamy, dlatego wcześniej miałam tylko prywatnych nauczycieli.-uśmiechnęła się w stronę lokatego, a on to odwzajemnił ukazując swoje dołeczki.
-A twój tata gdzie pracuje?- spytał Niall.
-Ja...Ja nigdy nie poznałam mojego ojca.-spuściła głowę i jej dobry humor znikł. Brawo Horan!
-Przepraszam... Nie wiedziałem...- speszył się... I dobrze!
-Nic się nie stało.Przyzwyczaiłam się.- gadaliśmy jeszcze tak przez godzinę, aż do Waliyhy zadzwonił telefon.Dziwne.Na dzwonku miała ulubioną piosenkę Julii...
-Przepraszam...Co tam mamuś?... Jasne... Oki, ale później wieziesz mnie na skatepark...Tak! Nawet się nie wymiguj! ... Wiedziałam, że wygram...- na jej twarzy pojawił się uśmiech zwycięzcy.To wyglądało jakby rozmawiała z koleżanką, a nie z mamą. - No oki... Będę za 13 minut. No Pa!
-13 minut?- spytał Louis.
-No co? Ja lubię nie typowe godziny i liczby.- powiedziała i wstała.-Było bardzo miło, ale będę musiała się już zbierać. Dziękuję i do widzenia.
-Czekaj pokemonie! Odprowadzę cię!- WTF?!
-Chcesz w ryj za tego "pokemona" ? - spojrzała na niego.
-Od samej mistrzyni strzelnicy? Nie dzięki! - krzyknął i wyszli.
-Okey... Czy tylko dla mnie to było najdziwniejsze spotkanie ever?- spytał Harry z miną, coś w stylu WTF?! połączoną z "Are you fucking kidding me?! "
-Nie tylko dla ciebie.-wszyscy mu odpowiedzieliśmy.

~Miesiąc Później~
~Perspektywa Zayna~

Siedzimy właśnie wszyscy u Horanów.Cały czas nie mogę uwierzyć, że szukałem jej 15 lat i nic nie znalazłem. Tak jakby zapadła się pod ziemię.Usłyszeliśmy muzykę i krzyki.
-Postaw mnie na ziemię idioto, bo mi telefon spadnie!- to Jack i Waliyha i.... Czy oni słuchają naszej piosenki... Nobody Compares?
-Nigdy dopóki tego nie odwołasz!- śmiali się...Byli szczęśliwi... A ja od 16 lat, ani razu nie uśmiechnąłem się szczerze. Tylko dzięki niej mi się to udawało.
Po kilku godzinach Patricia i Niall byli w kuchni i robili obiad, Danielle i Eleanor gadały o jakiś babskich sprawach, a ja, Harry, Louis i Liam gadaliśmy o tym co kiedyś wydarzyło się Hazzie w klubie jak podrywał drinka.
-Waliyha! Odwieźć cię dzisiaj do domu?!- krzyknął Niall z kuchni.
-Nie, dziękuję! Dzisiaj mama po mnie przyjedzie!- jak na komendę wszyscy spojrzeliśmy na nią wielkimi oczami.
-Więc tato, jak przyjedzie mama Wali to nas zawołaj.Będziemy na górze.-i pobiegli na górę.
-W końcu poznacie rodzicielkę tej wiecznie szczęśliwej dziewczyny.Podekscytowani?- spytałem.
-Nawet nie wiesz jak! Kiedyś Waliyha mówiła, że jej matka jest z Londynu... Więc, kto wie? Może ją znam?- Patricia się uśmiechnęła i wróciła do kuchni.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzycie?!-krzyknęli Horanowie.
-Danielle, kotku otworzysz?-spytał Liam swojej dziewczyny.Ta tylko przewróciła oczami i poszła otworzyć. Po chwili było słychać :
-Dzień dobry. Ja przyszłam po Waliyhe.
-Tak.Wejdź. Zaraz ją zawołam.
-Ty jesteś mamą Jack'a?
-Nie, jego rodzice są w kuchni.- Dani zachichotała i widziałem jak wbiegła na górę.Usłyszałem kroki i po chwili w salonie stanęła jakaś szatynka.Stała tyłem więc nie widziałem jej twarzy.
-Dzień dobry.Jestem Patricia Hor... O Mój Boże! - krzyknęła Pati. O co jej chodzi?
-Kochanie, nic ci nie je... Boże!- następny się znalazł, no! O co im do cholery jasnej chodzi?
-Ale... Jak ty tu..? ... Przecież...- po jej policzkach spłynęły łzy, tak samo jak u Nialla. Pati przytuliła szatynkę, a my z chłopakami nie wiedzieliśmy o co chodzi.
-Cześć mamo!
-Dzień dobry Pani Jones!- krzyknęli równocześnie. Zaraz, chwila! Jones?! Szatynka się odwróciła, a w jej ramiona wpadła Waliyha.Nie mogłem uwierzyć, gdy zobaczyłem jej twarz. ...16 lat ... Szukałem cię wszędzie... A gdy już sama się znalazłaś ... w Londynie ... w mieście, w którym się poznaliśmy ... To nie jesteś sama... masz córkę... Zdradziłaś mnie...

                                                                                                        CDN...


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzisiaj wyjątkowo nie będzie notki pod rozdziałem, bo wszystko jest na górze ;) :*

                                                                                                               ♥Mrs.Tommo♥

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 23

Ten Rozdział Dedykuję Ani K.
Dzięki Twojemu komentarzowi zrobiło mi się ciepło na sercu...
To tylko jeden, mały komentarz, a sprawił, że poczułam się jakby były ich setki :)

To dzięki Tobie ten rozdział pojawił się szybciej niż planowałam...
Teraz już nie odpuszczę...
10KOM.=NEXT...
PS:. Przepraszam, że kursywą, ale podczas pisania coś mi się przestawiło... to nie jest wspomnienie:) Miłego czytania :*

~Miesiąc Później~

~Perspektywa Julii~


To już dzisiaj.To dzisiaj wszystko się skończy. Może nie do końca, ale przynajmniej wszystkie mi bliskie osoby będą już szczęśliwe i bezpieczne.
Za pół godziny odbędzie się bitwa.Po miesiącu znowu ich zobaczę. Gdy zobaczyłam Zayna i ten ból w jego oczach, kiedy strzelałam...myślałam, że pęknie mi serce.Kocham go i nie chcę go stracić, ale tak będzie dla nas obu najlepiej...

~Perspektywa Zayna~

Właśnie siedzę w samochodzie. Jedziemy na tą całą bitwę. Dołączyli do nas jacyś znajomi Jonesa z Hiszpanii. Przez ostatni miesiąc dziewczyny, Max i Jacob tłumaczyli nam o co chodzi.Dali nam broń i uczyli się nią posługiwać. Byliśmy dobrzy, ale nie tak jak Julia. Widziałem jak Patricia się denerwuje. Pewnie tak jak ja nie wierzy, że wygramy.
Jesteśmy w środku lasu i czekamy na Travisa, Julie i ich "gang" .
-Ja pierdole... -wymsknęło mi się jak ją zobaczyłem. Ubrana w czarne skurzane spodnie, czarną obcisłą bluzkę, na to czarną skurzaną kurtkę i do tego czarne adidasy za kostkę. Pozostali byli ubrani podobnie tylko mieli czarne rurki.Travis znowu trzymał rękę na jej biodrze i chyba nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że chciałem go za to rozpierdolić. Podeszli do nas, a blondyn uśmiechnął się do mnie cwanie.
-Gotowi? 
-Tak jak zawsze Travis. -Max wyciągnął broń i ją odbezpieczył.
-Zasady są proste! -krzyknął ten chuj. -Walczymy do trzech postrzelonych z jednego gangu! Jeśli kogoś zabijemy za pierwszym postrzałem to koniec bitwy! Wszystko jasne?!
-Kurwa Travis! Zamknij mordę! Jakby nie znali zasad to by ich tu nie było! - moja dziewczyna! Znaczy no... Wiecie o co chodzi...
-Trzy! ...Dwa!...Jeden!... Mamy pięć minut! Chowamy się i strzelamy parami!... Chodź Baby.- i zniknęli. Ja pobiegłem z Maxem. 
Po pół godzinie było czterech postrzelonych.Dwóch naszych i dwóch od nich. Na szczęście, a może nie, postrzelonymi byli ci znajomi Maxa z Madrytu. Od nich też jacyś nie znani mi kolesie. Kilkukrotnie prawie mnie postrzelili, ale ja musiałem wygrać... dla niej...

~Perspektywa Julii~

Widziałam jak Trav chowa się za drzewem i w kogoś celuje.Spojrzałam na jego ofiarę. Zayn! 
Widziałam jak blondyn wyskakuje zza drzewa i Zayna, który stał jak sparaliżowany.
-Teraz już na pewno nigdy nie będziesz z MOJĄ Julią! - i chciał już strzelać, ale... To ja strzeliłam prosto w jego głowę.Podbiegłam do niego.Nadal był przytomny. -Dlaczego?-zapytał już na ostatkach sił.
-Dlaczego?! Zabiłeś moich rodziców! Już nigdy nie skrzywdzisz nikogo na kim mi zależy.-ostatnie zdanie wyszeptałam, a on umarł.
-Koniec bitwy! - krzyknęłam, a ktoś uderzył mnie w twarz. 
-Ty suko! Wiedziałem, że nie powinniśmy ci ufać! - nie chciało mi się z nim kłócić, dlatego walnęłam go z kolana tam gdzie słońce nie dociera.Kiedy on zwijał się z bólu, ja chciałam pobiec do samochodu i jechać po swoje rzeczy, ale zatrzymały mnie ręce na moich biodrach.
-Dziękuję ci. Uratowałaś mi życie. Nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć. Tak bardzo cię kocham. Tak bardzo tęskniłem.- odwrócił mnie przodem do siebie i zachłannie wpił się w moje usta.Tak bardzo za tym tęskniłam.Uśmiechnęłam się podczas pocałunku, gdy usłyszałam oklaski i wiwaty.Gdy się od siebie oderwaliśmy, Zayn wziął mnie na pannę młodą i pobiegł w stronę samochodu.Szybko posadził mnie na miejscu pasażera, a sam wsiadł za kierownicę i z piskiem opon odjechał w stronę domu.
Gdy tylko weszliśmy do domu, chłopak pchnął mnie na ścianę i zaczął znaczyć ścieżkę na mojej szyi.Chwycił mnie za uda i podniósł tak, że oplatałam go nogami w pasie.Zachłannie mnie całując ruszył do sypialni.Rozbierając się nawzajem położyliśmy się na łóżku.Kiedy byliśmy już całkiem nadzy, Malik spojrzał mi się w oczy z taką miłością i pożądaniem.
-Jesteś pewna?- zapytał.
-Jak nigdy niczego innego.-uśmiechnął się w ten swój idealny sposób i wszedł we mnie.Poruszał się coraz szybciej, a ja nie mogłam powstrzymać się od westchnięć.
-Zayn...-jęknęłam.
-Skarbie dojdź dla mnie...-wyszeptał mi do ucha i wrócił do moich ust.  Czułam, że jestem blisko, tak samo jak Zayn. Wbiłam paznokcie w jego plecy i podrapałam je tak, że na pewno zostanie ślad.Po chwili oboje poczuliśmy spełnienie.Czarnowłosy opadł na łóżko obok mnie, a ja wtuliłam się w jego tors.Oboje próbowaliśmy opanować przyspieszony oddech.
-Byłaś wspaniała.-wyszeptał mi do ucha.
-I vice versa.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Zaza przykrył nas kołdrą i co chwila szeptał mi do ucha jak bardzo tęsknił i jak bardzo mnie kocha.

Gdybyś wiedział...

Przeszło mi przez głowę. Prawda jest taka, że jeśli oboje chcemy być szczęśliwi i bezpieczni to mój plan musi wypalić.Po kilku minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza...

~Następnego Dnia~

Obudziłam się o 02:43. Na szczęście. Gdybym obudziła się godzinę później, to mój plan, szlak by trafił.Wstałam, ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, napisałam kartkę do Zayna, zamówiłam taksówkę i wyszłam z domu One Direction...

-Perspektywa Zayna~

Obudziłem się o 09:32.Najlepsza noc w moim życiu! Otworzyłem oczy i koło mnie nie było mojej ukochanej.Wstałem i się ubrałem.Zszedłem na dół, gdzie w salonie byli chłopacy.
-Hej. Nie widzieliście może Julii? - spytałem opierając się o ścianę.
-Nie. Przyszliśmy jakąś godzinę temu.-odpowiedział mi Niall. Pokiwałem tylko głową i wróciłem do swojego pokoju.Usiadłem na łóżku i już chciałem do niej dzwonić, ale zobaczyłem kopertę na poduszce.Chwyciłem ją, otworzyłem i zacząłem czytać.

   "Kochanie... Wiem, że pewnie zastanawiasz się gdzie jestem...Nie chcę cię okłamywać...Wyleciałam... Znowu... Nie ważne gdzie... Chcę, żebyś był szczęśliwy i bezpieczny, a przy mnie to nie jest możliwe.Nie dzwoń, nie pisz... Kiedy wszystko sobie poukładam to odezwę się do ciebie... Obiecuję... 
Wiesz, że cię kocham i nic, ani nikt tego nie zmieni... Po prostu, żyj jakbyś nigdy mnie nie poznał... Proszę nie obwiniaj się o to, bo to wszystko moja wina... 
Zabiłam Travisa, więc największe niebezpieczeństwo minęło...
Dbaj o chłopców i powiedz Niallowi, że jeśli zrani Patricie to ja się o tym dowiem i dostanie za swoje... Ty też znajdź swoją jedyną i ożeń się z nią...
Nie wiem co jeszcze mogę ci napisać...
Dbaj o siebie i nie rób niczego głupiego ... Jeśli nie dla siebie i chłopców... To dla mnie i dla Twojej rodziny... Będę tęsknić...
       Pamiętaj...Kocham cię...
                                   Twoja Julia xx  "

Nie! To nie może być prawda! Ja nie mogę jej znowu stracić!

                                                                                                           CDN...

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 22

10 KOM.=NEXT :D



~Perspektywa Zayna~

-Zayn?-spytała blondynka.
-Pe...Perrie?-co ona tu robi?!
-No to się porobiło...-szepnęła Jade, ale na tyle głośno, że zdołałem usłyszeć.
-Chwila...Wy się znacie?-widocznie Max nie wiedział o co chodzi.
-Perrie to ... to moja była dziewczyna.-powiedziałem.
-No to nieźle.
-A tak zmieniając temat... gdzie jest Julia?-no to teraz będzie krzyk.
-Lepiej usiądź, bo raczej nie będziesz mogła ustać jak to usłyszysz.-powiedziałem, a dziewczyny spojrzały na mnie przerażone.Usiadły i wyczekująco spojrzały na Patricie.
-Tak jak wiecie Travis wrócił, ale tym razem miał haczyk na Julie i ona w tej chwili jest z nim i pewnie do końca bitwy tak zostanie.-Pati spuściła wzrok i czekała na ich reakcje.
-No to już po nas.-powiedziała Perrie i schowała twarz w dłonie.-Próbowaliście się z nią jakoś skontaktować? Zadzwońcie. Może odbierze.-jak na zawołanie Max wziął swój telefon, zadzwonił do swojej siostry i włączył głośno mówiący.
-Halo?-odebrała, a w tle było słychać strzały.
-Julia... gdzie jesteś?-spytał Max załamanym głosem, a z jego oczy wypłynęła pojedyncza łza.
-Na strzelnicy.Nie jestem teraz w Londynie więc nawet nie macie co szukać.Zostawcie tą sprawę w spokoju.Niedługo Travis się z wami skontaktuje to będziecie wiedzieć kiedy i gdzie odbędzie się bitwa...a teraz muszę kończyć...cześć.-rozłączyła się.Praktycznie nic nie wiemy.Mówiła to z taką obojętnością, jakby nic się nie stało.Dla mnie było tego za wiele.W każdej chwili mogę stracić dziewczynę, na której zależy mi najbardziej na świecie.Po prostu dałem upust emocjom, a po chwili po moich policzkach spływały słone łzy.
-Nie radziłbym wam więcej do niej dzwonić.-jak na komendę wszyscy spojrzeliśmy w stronę skąd dochodził głos...Travis.-Zanim któreś z was coś mi zrobi... Chciałem tylko zapytać czy nie chcielibyście zobaczyć Julii w akcji po tylu latach.Jest jeszcze lepsza niż poprzednio.Chyba kilkoro z was nawet nie zdaje sobie sprawy jak dobra ona jest w tym co robi.-uśmiechnął się chytrze i spojrzał wprost na mnie.
-Zabierz nas do niej.Musimy wiedzieć czy mamy jakieś szanse.-pierwsza odezwała się Jessy, bo chyba nikt by tego nie zrobił.
-Za pięć minut na dworze... - i wyszedł.Wszyscy ubraliśmy buty i kurtki i wyszliśmy na dwór, gdzie Travis siedział w czarnym audi Q7. -Trójkę z was mogę zabrać.-postanowiliśmy, że wsiądę ja, Max i Perrie.Nie wiem jak wytrzymam z nią w jednym samochodzie, Bóg wie ile czasu.Zostawiłem to bez żadnej uwagi i po prostu jechaliśmy w ciszy.Widziałem jak ukradkiem na mnie spogląda i przygryza dolną wargę.
Jechaliśmy około godziny po asfalcie i nagle wjechaliśmy w las.Pozostali cały czas jechali za nami.Gdy się zatrzymaliśmy od razu wysiadłem i czekałem, aż zrobią to inni.Travis nic nie mówił tylko skierował się w głąb lasu.Poszedłem za nim, ale nie słyszałem kroków dziewczyn i Maxa, więc się odwróciłem.
-Idziecie? - spytałem.
-Ja i Patricia z wami nie idziemy.Poczekamy.Jakby zjechały się gliny, albo chcieli coś nam zrobić to strzelimy w drzewo, albo zadzwonimy.-Wytłumaczył Max.Nic nie powiedzieliśmy tylko podbiegliśmy do Travisa i dalej szliśmy w ciszy.
Minęło może 20 minut i byliśmy pod wielkim starym budynkiem.Zgaduje, że to była strzelnica, bo słyszałem strzały.Weszliśmy i tak jak myślałem.Wielu mięśniaków z bronią w rękach strzelających do celu.
-Tom! Gdzie jest nasza mistrzyni?!  -krzyknął Travis.Boże! Głośniej człowieku nie potrafisz?!
-Poszła w teren z młodymi! Chcieli się przekonać czy na prawdę jest taka dobra jak wszyscy mówią!-następny się znalazł -,-   Wyszliśmy i o mały włos kulka nie trafiła Travisa w głowę.
-Kurwa! Który to?!
-Sory Trav, ale Julia uczy mnie strzelać.-powiedział blondyn z niebieskimi oczami.Na oko miał może 16 lat. Wyglądał trochę jak Niall.Tylko, że Niall jest farbowany, a ten był na sto procent prawdziwym blondynem.
-Jak to przez Julie to spoko, ale gdzie ona do cholery jasnej jest?! - spytał, a szatynka zeskoczyła z drzewa.Pamiętam jak kiedyś razem siedzieliśmy na drzewie i patrzeliśmy sobie w oczy i nic więcej nie było nam potrzeba, a teraz wszystko się skomplikowało. -Jesteś. Pokaż im na co cię stać.Tylko bez przesady, bo znowu kogoś kropniesz i już nie będzie za miło, bo ja tego sprzątać nie będę.
-Dobra.Odsuńcie się trochę.-zrobiliśmy co nam kazała i zaczęła swój pokaz.Nie wiedziałem, że jest taka szybka i zręczna.Znaczy wiedziałem, ale nie wiedziałem, że w terenie też. :D
Kiedy skończyła podeszła do nas, a Travis objął ją ramieniem.Zabierz tą rękę, bo cię zajebie!
-Boże... Julia...Czemu nam to robisz? - Perrie jako pierwsza się odezwała.
-Bo chcę chronić to co jeszcze mi zostało.Straciłam rodziców.Nie mogę pozwolić na to, żebym straciła też brata i przyjaciół.-powiedziała i odeszła do budynku.
-Bitwa odbędzie się za miesiąc...Tutaj... o północy.- powiedział i poszedł w ślady dziewczyny.

~Perspektywa Julii~

Wiem, że to co robię jest złe...ale muszę ich chronić i mam plan jak tego dokonać.Myślą, że przeszłam do nich tak łatwo? Uwierzyli mi i to było ich największym błędem.Muszę chronić to co kocham, ale nie mogę tu zostać wiedząc, że ich zraniłam i zdradziłam....Jeszcze miesiąc...Za miesiąc pożałujesz Travis...
Za to, że się urodziłeś...
Za to, że zabiłeś moich rodziców...
Za to, że zraniłeś wszystkie mi bliskie osoby...
Oraz za to, że przez ciebie nie mogę być szczęśliwa ...


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam , że tak długo nie dodawałam, ale teraz postaram się dodawać w każdy weekend.
Tak jak napisałam na górze...        10 KOM.=NEXT :D

                                                                                                    ♥Mrs.Tommo♥

Zwiastun ;*



Oto Zwiastun tego bloga wykonany przez Bajkowe Zwiastuny    Dziękuję Bardzo Chastete  ;*


PS:. Nowy Rozdział Pojawi się już wkrótce :)

                                                                                                  ♥Mrs.Tommo♥