~Następnego dnia~
~Perspektywa Julii~
Wstałam z ogromnym bólem głowy.Włożyłam rękę pod poduszkę, by znaleźć mojego iPhona, bo zazwyczaj tam go kładę.Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam.Otworzyłam oczy, a z moich ust wydostał się krzyk i słowa.
-Że co kurwa?! Co ty tu do cholery robisz?!-krzyczałam do uśmiechniętego chłopaka.
-Sama chciałaś, żebym został.- spojrzałam na niego jak na chorego psychicznie.Chciałam coś powiedzieć, ale ból głowy powrócił i schowałam twarz w poduszki.Poczułam jak Zayn mnie szturcha.
-Czego ty pojebańcu jeszcze ode mnie chcesz?-zapytałam.Poczułam jego miękkie usta na mojej szyi.Zamruczałam cicho co najwidoczniej mu się spodobało.Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.Widziałam w nich nadzieję, strach, pożądanie i...miłość? Nie zastanawiałam się nad tym dłużej, ponieważ on zachłannie wpił się w moje usta.Nie powiem...podobało mi się, ale to tylko nas rani. Ja wyjeżdżam, a on zostaje...tak nie można...daje mu tylko nie potrzebną nadzieję.Odsunęłam się lekko od niego.
-Zayn...proszę nie...-powiedziałam i usiadłam na łóżku.On zrobił to samo i spojrzał na mnie.
-Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Wiesz, że cię kocham, a dajesz mi nie potrzebną nadzieję.-po moich policzkach spłynęły słone łzy.-Czy ty kiedykolwiek mnie kochałaś?-to pytanie zbiło mnie z tropu.Kochałam go, kocham i będę kochać już zawsze.Nie mogłam nic odpowiedzieć, w moim gardle nagle zaschło i po prostu odjęło mi mowę.-Rozumiem... Po prostu się mną bawiłaś... To wszystko nic dla ciebie nie znaczyło... Jesteś po prostu zimną suką bez uczuć! - wykrzyczał i wstał.Zaczęło się we mnie gotować.
-Dobra! Chcesz znać prawdę?! - zaczęłam na niego wrzeszczeć.Po jego minie było widać, że jest zdezorientowany.-Kiedyś byłam inna.Byłam zwyczajną dziewczyną z marzeniami i kochającą rodziną.Nie doceniałam tego, więc wszystko musiało się spierdolić.Rodzice umarli, a ja przez te wszystkie lata obwiniałam się, że to moja wina.Wiele ludzi wtedy się ode mnie odwróciło.Przyjaźnili się ze mną tylko dla kasy.Zostali tylko Patricia i Jacob...oni wiedzieli dlaczego się zmieniłam i chcieli przywrócić dawną mnie, chcieli, żebym zapomniała, ale im się nie udało.Kiedy się zmieniłam chłopak mnie rzucił, a później powiedział, że był ze mną tylko dla szpanu.Strasznie to przeżywałam.Od tamtej pory Max był przy mnie i nie pozwalał mnie skrzywdzić.Tak żyłam dopóki nie pojawiliście się w naszej szkole.Zapomniałam, uwierzyłam i się zakochałam, chociaż i tak wiedziałam, że to nie potrwa długo.Jednak ty byłeś ze mną cały czas...znałeś mnie ze wszystkich stron, poznałeś moją przeszłość i mnie nie zostawiłeś...Kochałam cię i kocham, ale cię zostawiłam...Tak wiem, że jestem zimną suką bez uczuć, ale taka jestem i tego nie zmienisz.Rozumiem, że teraz możesz mnie nienawidzić.Wiem, że możesz mi nie wybaczyć, ale przepraszam.-ostatnie słowo wyszeptałam.Wstałam, podeszłam do szafy i wybrałam ubrania, po czym wyszłam z pokoju do łazienki.Wzięłam zimny prysznic, myśląc jak mam to wszystko odreagować.Oświeciło mnie...Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica.Ubrałam się, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie warkocza na bok.Umyłam zęby i oparłam się o umywalkę.Jakim cudem przeszedł mi kac? To pewnie przez tą "wymianę zdań" z Zaynem. Nie ważne...Wyszłam z łazienki i chciałam zejść na dół, ale na kogoś wpadłam.Podniosłam wzrok i zobaczyłam...Louisa.Co on tu robi i to w samych bokserkach? Nie powiem... Ciało ma niezłe...ale chwila Julia o czym ty myślisz? Moją "walkę" z myślami przerwał chichot chłopaka.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały czas patrzę na jego umięśniony tors.Zarumieniłam się i odwróciłam szybko wzrok na zegar.Jakim cudem jest dopiero 08:48?!
-Dlaczego nie śpisz?-spytałam odsuwając się od niego o krok.
-Przy krzykach twoich i Zayna trudno spać.-powiedział i podniósł mój podbródek tak, bym na niego spojrzała.-Stało się coś?- zapytał, a ja chciałam zaprzeczyć, ale pociągną mnie za rękę do pokoju gościnnego.-Mów.-zażądał, a ja opowiedziałam mu wszystko.Dosłownie.W sumie nawet nie wiem czemu...może musiałam się komuś wygadać? Louis przyciągną mnie do siebie i mocno przytulił.-Nie słuchaj go.Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem...Przepraszam-powiedział, a ja oderwałam się od niego.
-Za co ty mnie przepraszasz? To ja powinnam przepraszać, że przeze tracisz czas.-zapytałam, a on spuścił wzrok.-Ej.Co się dzieję?- przytuliłam go jeszcze raz.
-To wszystko przeze mnie.To ja wspomniałem o waszych rodzicach.To przeze mnie się pocięłaś i byłaś w szpitalu.To przeze mnie wyjechałaś na dwa lata i to przeze mnie wszyscy cierpieli.Przepraszam cię za to wszystko.Wiem, że mi nie wybaczysz, ale ja żałuję, nawet nie wiesz jak bardzo.-tłumaczył. Płakał. A ja go przytuliłam.
-Lou.Nie masz mnie za co przepraszać.Prędzej czy później i tak przypomniałabym sobie o rodzicach i bym się pocięła, trafiłabym do szpitala i wyjechała.Chciałam wylecieć już dawno temu, ale Max mnie przekonał.Powiedział, że to tu jest mój dom i grób rodziców.-pocałowałam go w czoło i wstałam.
-Dzięki za wszystko, ale...gdzie idziesz?- spytał.
-Na skatepark, a ty idziesz ze mną, więc się ubieraj.-powiedziałam i wyszłam z jego pokoju.
~Perspektywa Louisa~
Jak powiedziała Julia tak zrobiłem.Wziąłem szybki prysznic i się ubrałem.Spojrzałem jeszcze raz w lustro i po stwierdzeniu, że wyglądam w miarę dobrze zeszedłem na dół.
-Wreszcie.Siedziałeś tam dłużej, niż nie jedna dziewczyna.-zaśmiała się, a ja razem z nią.Boże, jaki ona ma słodki śmiech! Wzięła z szafy dwie deski, a jedną z nich podała mi.Wyszliśmy z domu i wskoczyliśmy na deskorolki.Jechaliśmy w stronę skateparku i nagle mnie natchnęło.
-Julia?-spytałem.
-Hmm..?
-Nie boisz się, że ktoś cię rozpozna?-stanąłem, a ona razem ze mną.
-Louis, skarbie...-jak to powiedziała miałem ochotę się na nią rzucić, dosłownie.Niestety ona nigdy nie będzie na mnie tak mówić jak do osoby, którą kocha.-...tam gdzie jedziemy nikogo nie będzie, a jeśli nawet, to jestem Chloe. Uwierz nikt mnie nie rozpozna.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile to dla mnie znaczy! Jechaliśmy dalej i dojechaliśmy na skatepark, o którym wcześniej nie miałem pojęcia.Tak jak mówiła Jones, nikogo tam nie było...tylko my we dwójkę...sami.
-To jest miejsce moje i Maxa. Tylko nieliczni o nim wiedzą.-powiedziała i wjechała na rampe. Zrobiła kilka trików i wróciła do mnie.-Teraz ty.-zrobiłem to co przed chwilą dziewczyna, ale gdy wróciłem już jej nie było.
-Louis! Chodź!-krzyknął dobrze znany mi głos.Odwróciłem się, ale nikogo nie było, tylko mały las.-Na drzewie.-Podszedłem do drzewa i faktycznie siedziała na nim dziewczyna.Nie wiele myśląc wszedłem do niej.Siedzieliśmy tak chwilę, aż ona położyła głowę na moich kolanach.Patrzyła w dal, a ja na jej prześliczną twarz.Odwróciła wzrok i teraz patrzyliśmy sobie w oczy.Przybliżyłem twarz do jej i dzieliły nas teraz milimetry.Lekko musnąłem jej usta.Nagle wstała, a ja już wiedziałem, że jestem u niej skończony...Niespodziewanie ona usiadła na mnie okrakiem i zachłannie wpiła się w moje usta.Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę! Niestety... Wszystko co dobre i wspaniałe kiedyś się kończy...
CDN...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Możecie mnie teraz zamordować, powiesić, poćwiartować co tylko chcecie za to, że tak dawno nie wstawiałam rozdziału.Miałam problemy z laptopem i nie mogłam zacząć pisać.Dopiero po jakimś czasie zaczęłam pisać na komórce i tylko dlatego pojawił się rozdział 18.Nie mogłam się zebrać w sobie, do tego teraz jestem chora :( Jutro wyjeżdżam i przez ten czas postaram się napisać rozdział.Nie chcę was zaniedbywać, ani tego bloga, ale tak wyszło. PRZEPRASZAM!!! Kocham was i czekam na opinie i hejty :) Do następnego :*
♥Mrs.Tommo♥
Ja mówię ci tylko jedno next!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam Kasia Janecka :)
UsuńJak zwykle BOSKI i czekam na next ^^ :* Ne martw się zawsze ci wychodzą superowe :***
OdpowiedzUsuńzgadzam się powyższymi opniami czekam na nexta! ;*
OdpowiedzUsuń