Łączna liczba wyświetleń

Translate

środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 27


UWAGA!!!
WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!

...wyszła i po chwili wróciła z... jakimś brunetem.Wydawał mi się dziwnie znajomy.
-Ja pierdole!- krzyknęła Waliyha.
-Nie pierdol bo rodzinę powiększysz.-zaśmiali się, a ja widziałem zdziwione miny reszty.Ciekawe, kto to?
-Bardziej chodziło mi o to, że masz piercing...przecież mówiłeś, że nigdy nie będziesz taki jak ja.-moja córka ma piercing?
-Taa... ty młoda mówiłaś że całowanie jest obleśne...a zaraz sam seks będzie ci w głowie.
-Weś Jacob! Pozwalam jej przeklinać, mieć tatuaże i piercing... ale na TO nie pozwolę...-Jacob...Jacob... a już wiem! To brat Pati! Zaraz...zaraz... co on tu robi?!
-Dobra...dobra...znam cię nie od dziś i wiem jaka byłaś w jej wieku...
-Nie gadaj tylko chodź do biura...Waliyha zajmij się nimi...
-Spoko... tylko nie za długo...- pobiegli na górę, a my usiedliśmy na kanapach.
-Kochanie... możesz nam wytłumaczyć co tu robi mój wujek?!- a niby taki spokojny.
-Jacob? Pracuje z moją mamą od jakichś 12, 13 lat.- że ile?!
-Dlaczego nam nie powiedział?- spytał Liam.
-Moja mama jest z natury dość tajemniczą osobą... Jakieś 2 lata temu jak mieszkaliśmy w Hiszpani to strasznie dziwnie się zachowywała.Chciałam się dowiedzieć czemu więc przeszukałam jej pokój.Znalazłam pistolety i naboje i w taki sposób dowiedziałam się o tym chuju Travisie...- moja krew! -Rok później we Włoszech znalazłam stary album... niestety był zamknięty na klucz... do tej pory nie wiem co tam jest...a szko...- nie zdążyła dokończyć, bo na dół zbiegł Jacob z Julią.
-Jedziemy do studia.Będziemy za dwie godziny.Nie dotykasz mojego sprzętu fotograficznego, do piercingu i do tatuażów.Nie palisz, ani nie pijesz, jasne?- trochę dużo tego.
- Z paleniem przesadziłaś.- obie zachichotały.
- Dobra...to jakoś przeboleje...Kocham cię! Pa!- pocałowała ją w czoło i wyszła.

~Perspektywa Waliyhy~

Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w stronę schodów.
-Gdzie ty idziesz? - spytał mnie mój chłopak.
-Muszę się dowiedzieć co jest w tym albumie.Pomożecie?- spytałam z błagalnym spojrzeniem.
-Jasne... i tak nie mamy co robić.- powiedział brunet z niebieskimi oczami.
- No to szybko!- już po chwili wszyscy byliśmy w czarnym pokoju mamy i poszukiwaliśmy albumu.Ja zajęłam się garderobą.- Bingo!
-Znalazłaś?- spytał ten w lokach.
-Nie kurwa, gram w bingo. Oczywiście, że znalazłam! - czasami mnie wkurwiają, ale mam dziwne uczucie, że ich skądś znam. Rzuciłam starą książkę na łóżko.- Ktoś ma pomysł jak to otworzyć?- zapytałam, a mulat wyciągnął zapalniczkę i zaczął stapiać zamek. Nie powiem....pomysłowe...
-Jest...-szepnął.Otworzył go, a z niego wyleciało pełno zdjęć, jak mama była gdzieś w moim wieku.
-Jezu, ile tego?- spytała mama Jack'a.
-Ej! Zaraz co to?
-Płyta... chodźcie włączymy.- wstałam i odpaliłam płytę w pokoju mamy.Już po chwili się włączyła.

~na nagraniu~
-Zayn! Wyłącz to!
-Nie!
-Czemu?
-Bo jesteś piękna i trzeba to uwiecznić.
-Taaa.... jasne... wyłącz to!
-Jeśli odpowiesz na kilka moich pytań.
-Okey, ale szybko.
-Czy wyszłabyś za mnie?
-No jasne... z tobą zawsze!- zachichotali.
-Chciałabyś mieć ze mną dzieci?
-Tak... dwójkę...
-Chłopca i dziewczynkę.Jakie imiona byś im dała?
-Dla dziewczynki Waliyha, a dla chłopca Nick.
-Dlaczego Waliyha?
-Po twojej siostrze.
-Jeśli byś miała dzieci z kimś innym to też byś je tak nazwała?
-Nie... bo tylko z tobą chcę mieć dzieci głąbie.-pocałowali się.
-Mmm....świetnie całujesz...- nie dokończyli rozmowy  o do pokoju wbiegło kilku chłopaków i film się urwał...

~koniec nagrania~
-Kto to kurwa był?!- kompletnie nic z tego nie rozumiałam.
-Ja...- szepnął mulat o miodowych oczach, ale na tyle bym mogła go usłyszeć.Zaraz... miodowych?!
-Ty masz miodowe tęczówki....
-No tak....zaraz... tylko Julia tak mówiła...
-Jak byłam mała to mama cały czas mi mówiła o ojcu tylko, że wtedy on jeszcze "nie żył".Jak go opisywała to mówiła, że miał miodowe tęczówki...To jest nie możliwe....Ty musisz być...
-Twoim tatą? Tak.- jak to powiedział wszyscy włącznie ze mną patrzyli na niego ze zdziwieniem.-Sam się dowiedziałem dopiero wczoraj...- chciał mówić dalej, ale ja go przytuliłam i mu nie pozwoliłam...po moich jak i jego policzkach spłynęły łzy...Oderwałam się od niego i podeszłam do albumu...
-To wy?
-Tak.Mieliśmy po 18 lat, a Jacob miał 17.Z chłopakami znaliśmy się jakieś dwa miesiące, a ja, Jacob i Julia jakieś 14 lat.Zrobiliśmy to zdjęcie na skatparku, kiedy Liam się wyjebał.- wszyscy wybuchnęli śmiechem.O dziwo Liam też.
-Co tu się dzieje?!...


                                                                                                        CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale zrozumcie .... miałam szkołę,  treningi i zawody i wczoraj miałam dodać rozdział, ale musiałam jechać do szpitala, bo na wczorajszych zawodach w moim mieście naciągnęłam sobie coś w kolanie i jeszcze dzisiaj muszę jechać do szpitala do innego miasta.. :/
Do tego dochodzą te upały... nikomu nic się nie chce...Mam nadzieję, że wybaczycie, że taki krótki, ale następny będzie dłuższy...Przy tym rozdziale nie musi być dużo komentarzy...wiem , że zawaliłam na całej lini... Kocham Was! :*

                                                                                                                       ♥Mrs.Tommo♥

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 26

No to jak z tymi komentarzami?
13KOM
=NEXT ;*


~Perspektywa Zayna~

...wysiadł i ruszył w stronę Waliyhy i Julii, którą obejmował w pasie jakiś koleś... Zaraz! Chwila! Co?! Czy to są jakieś żarty?! Kurwa...!... Zaraz mu przyjebie.
Wybiegłem z samochodu razem z Jack'iem i z prędkością światła znalazłem się koło tego kolesia przypierając go do ściany.
-Odpierdol się od niej chuju! To ty zrobiłeś jej bachora i teraz zgrywasz dobrego tatusia?! Masz wypierdalać z jej życia raz na zawsze!...- mógłbym tak w nieskończoność, ale ktoś mi przerwał... Julia...
-Zostaw go! To nie przez niego zaszłam w ciążę! Puść go idioto!- krzyczała i biła mnie po rękach.
-Skąd mam wiedzieć, ze nie chcesz tylko, żebym go wypuścił?! Należy mu się po tym co zrobił!- zacieśniłem tylko uścisk na jego koszulce.Tego co później od niej usłyszałem nigdy bym się nie spodziewał...
-Tylko, że Waliyha nie jest jego córką tylko twoją!- zakryła ręką buzię.Puściłem tamtego kolesia. Nie mogłem uwierzyć. Ja i Julia jesteśmy do siebie bardzo podobni z wyglądu, więc po tym nic nie było widać.-Dobrze, że nie ma tu Wali.Jak by tu była to by się załamała.- zacząłem się rozglądać.Rzeczywiście jej tu nie było.Pewnie uciekła stąd, kiedy zacząłem krzyczeć.Julia podbiegła do tamtego gościa.
-Chris, nic ci nie jest?- no trochę był poobijany, no ale bez przesady.
-Nic mi nie jest.Gorzej będzie przed obiektywem.- zaśmiali się.Obiektywem?
-Dobra.Wstawaj i leć do domu.Spotykamy się jutro w studiu.- wstał i poszedł.-Gratulacje! Właśnie obiłeś mi najlepszego modela...ugh...zadowolony?
-To co mówiłaś... to prawda? Waliyha jest moją córką?- zignorowałem jej pytanie.
-Tak. Jest twoją córką. Masz jej nic nie mówić. Ona myśli, że jej ojciec nie żyje.A teraz nara.Lece na tor.- tak jak powiedziała, tak zrobiła.Wsiadła do samochodu i po chwili wystartowali.Nie wiedziałem, że się ściga... dużo się wydarzyło...nie mogę uwierzyć... nie zdradziła mnie... cały czas była mi wierna... chyba, że o czymś nie wiem...

~Perspektywa Waliyhy~

Ten cały Zayn dziwnie się zachowywał... Co on ma do Chrisa? Skąd zna moją mamę? Może poznali się jeszcze jak mama mieszkała w Londynie? Nie wiem...ale on kogoś mi przypomina... jakbym już go kiedyś widziała...jak wrócę do domu muszę przeszukać pokój mamy... już nie raz to robiłam i pewnego dnia znalazłam pistolet... tak się dowiedziałam o Travisie i o tym, że mama jest "mistrzynią". Chyba smykałkę do strzelania mam po niej...ciekawe jaki był tata... jak się poznali? jak umarł? Kiedy byłam mała to mama mi cały czas o nim mówiła, ale z wiekiem coraz mniej...Gdy o niego pytam to od razu zmienia temat. O jego życiu wiem nie wiele... wiem, że kochał muzykę... wiem, że miał czwórkę wspaniałych przyjaciół, których traktował jak braci... wiem, że miał czarne włosy i jak to mówi mama "miodowe tęczówki"...zupełnie tak samo jak ja... wiem również, że urodził się 12 stycznia.... tego samego dnia, którego ja przyszłam na świat...

~Następnego Dnia Wieczorem~
~Perspektywa Julii~

Ekstra! Musiałabym teraz wyjechać, ale nie mogę... Waliyha by coś podejrzewała...Niech myśli, że jej ojciec nie żyje... Problem jest tylko w tym, że Zayn zawsze miał nie wyparzony język... Prędzej czy później będzie chciał się z nią spotkać...
Siedzimy teraz z Waliyhą w salonie, bo poprosiła mnie, żebym opowiedziała jej coś o mojej przeszłości.
-Ten Travis to jednak wielki chuj... Chętnie sama bym go pierdolnęła w ten jego bezmózgi łeb...- tak, pozwalam jej przeklinać...Sama nie byłam lepsza...Po za tym, dzięki temu mam z nią lepsze stosunki. Fakt na wiele jej pozwalam, ale są też rzeczy, o które nawet nie musi pytać, bo wie jaka będzie odpowiedź...
-Mamo? Mogę się ciebie o coś spytać?
-Tak, jasne.-uśmiechnęłam się do niej, a ona położyła głowę na moich kolanach.
-Tym razem masz odpowiedzieć szczerze i nie ma żadnych wymówek i odkładania na później...-zgodziłam się. Już chyba wiem o co chodzi. -Jaki był tata? Jak umarł? Powiedz mi wszystko.- mówiła to z taką tęsknotą. Wiedziałam, że nie mogę jej okłamywać do końca życia.
-Waliyha... Twój tata żyje... Mieszka w Londynie... Zrozum mnie... Byłam przekonana, że już nigdy go nie spotkam... Zaszłam w ciążę w wieku dwudziestu lat... Zniszczyłabym mu życie... Sama myślałam, że nie dam sobie rady z dzieckiem, ale cieszę się, że cię urodziłam... Teraz mam prześliczną, inteligentną, zabawną córeczkę... Cały czas nie mogę uwierzyć, że masz już 16 lat... Nie chcę... Nie mogę cię stracić...- po moim policzku spłynęła łza.
-Mamo nie płacz.-przytuliła mnie.-Kocham cię.-mimo, że to moje dziecko to rzadko mówimy sobie takie rzeczy.
-Ja ciebie też kocham.Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza.-cały czas się przytulałyśmy, jakbyśmy miały się zaraz rozstać.
-Mamo?... Kochałaś tatę? - tego pytania się nie spodziewałam.
-Córciu... Ja go kochałam, kocham i będę kochać już do końca życia...
-Awwww- usłyszałam za moimi plecami. No nie...

~Perspektywa Louisa~

Siedzieliśmy wszyscy w domu Horanów.
Nareszcie uwolnię się od tej żmii Eleanor, a to dzięki mojej PRAWDZIWEJ miłości. Tak. Zgadza się. Nigdy nie przestałem jej kochać. Tylko jest jeden problem. Ona ma córkę z jakimś kolesiem. Jednak nie zauważyłem na jej palcu obrączki. Może nikogo nie ma? Jeśli nawet to jest Zayn, który ją kocha, a ona na pewno kocha jego...

~Perspektywa Zayna~

-Może pojedziemy do Julii? -spytała Patricia.
-Jasne! W końcu zobaczymy jej dom!- krzyknął Harry. Dla mnie to było tylko lepiej. Chciałbym z nią w końcu szczerze pogadać. Wszyscy się zgodzili, więc się ubraliśmy i ruszyliśmy. Całą drogę myślałem co jej powiem. Nim się zorientowałem, byliśmy na miejscu.
-Wow! Niezła chata!
-Zamknij się idioto.Wejdziemy i zrobimy im niespodziankę.- jak powiedziała Patricia, tak zrobiliśmy.Weszliśmy najciszej jak tylko było można i usłyszeliśmy kawałek ich rozmowy.
-...Nie chcę... Nie mogę cię stracić...
-Mamo nie płacz.- Julia płakała?- Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham.Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza.- Chciałbym od niej kiedyś usłyszeć takie słowa.
-Mamo?...-ciekawe o co chce jeszcze zapytać? -  Kochałaś tatę? - tego pytania się nie spodziewałem, ale nie powiem... chcę usłyszeć odpowiedź...
-Córciu... Ja go kochałam, kocham i będę kochać już do końca życia... - nie wierzę... a jednak mnie kocha.... może jest jeszcze szansa, że będziemy kiedyś razem?
-Awwww - musieli? Chciałem wiedzieć co teraz powie MOJA CÓRKA.
Obie się odwróciły.
-Jack! - wstała i pędem podbiegła do swojego chłopaka, żeby go przytulić i pocałować.
Cześć! Co tu robicie? - spytała i przytuliła każdego i o dziwo mnie też, ale z lekkim zawahaniem.
-Chcieliśmy zrobić wam niespodziankę i wpadliśmy.- uśmiechnęła się Pati.
-Spoko... a teraz gadać... ile słyszeliście?
-Od tego, że nie chcesz stracić Waliyhy.... nie spodziewałam się tego po tobie...- zaśmiała się.
-Czego? Tego, że nie chcę stracić córki i się o nią martwię?
-Nie... tego, że będziesz płakać...- serio? Nie zdziwiło ich to, że gadała o ojcu? Nie są ciekawi, kto jest ojcem Wali?
-No widzisz... Świat zmienia ludzi...Po za tym spotkałam Alana we Włoszech...
-TEGO Alana? - podkreśliła imię.... Ciekawe o kogo chodzi?
-Tak, tego samego.Wiesz jak on wyrósł.Nie poznałabyś go jakbyś go zobaczyła, a będziesz mieć okazje... przyjeżdża do mnie.- mówiła z takim uśmiechem, jakby to był jej mąż, który wraca z delegacji.
-Co?! Nie wierzę, że go zobaczę po tylu latach...
-Hello! Kto to jest ten Alan?- spytał już trochę wkurzony Niall.
-Nasz kolega.-powiedziały równocześnie.
-Taa... jasne... kolega...-prychnąłem.
-A co? Zazdrosny? -spytała trochę rozbawiona.Widać było, że Patricia też.
-Co Was tak śmieszy?- spytałem zdezorientowany.
-Zayn.... Alan jest kilka lat od nas młodszy... Gdy byłyśmy nastolatkami to się nim opiekowałyśmy... - wytłumaczyła mi Pani Horan. W tej chwili do Julii zadzwonił telefon.
-Halo?... wiesz co? Nie za bardzo... No to może ty przyjdź... Nie no coś ty... Przynajmniej będziesz miał wolne jutro.... Tak, na prawdę...Oki tylko weź mój aparat, który u ciebie zostawiłam i zdjęcia, bo muszę zobaczyć, które przerobić, a które zrobić jeszcze raz...No dobra...No to pa.- zakończyła rozmowę.
-Co? Twój biedny Chris tu przyjdzie?- spytałem z ironią.
-Po tym jak go poobijałeś to leży w domu. Będzie mógł wyjść dopiero za trzy dni...- chciała mówić dalej, ale przerwał jej krzyk.
-Mamo! - słyszeliśmy Waliyhe z innego pomieszczenia.Dopiero teraz zorientowałem się, że razem z Jack'iem stąd wyszli.
-Jak coś to nie wiecie gdzie jestem.- i poleciała na taras.
-Mamo! Gdzie jesteś?! - w tej chwili do pomieszczenia wpadła moja "kochana" wściekła córcia.- Gdzie ona jest?- spytała już normalnie.
-Ale o co chodzi? - spytał zdezorientowany Louis.
-Nie ma w garażu jej motoru i samochodu, a rano jeszcze był, więc się wścieka.- do salonu weszła już spokojna Julia.
-Tylko o to chodzi?  Myślałam, że chodzi o... nie ważne... Motor przecież miałam dać do lakiernika, bo go zarysowałaś, a samochód u mechanika, bo przecież zrobiłaś coś z silnikiem.- powiedziała spokojnie.
-Aaaaaa... no tak... Ciekawe co by się stało, gdybym pojechała dziś z zepsutym silnikiem... Zaraz... Kurwa! Dzisiaj mam wyścig!- czy ona przeklneła?
-Spokojnie... wyścig masz dopiero za dwie godziny i Mateo cię zawiezie, bo ja nie mogę.Przyjadę dopiero około drugiej, trzeciej.
-Okey... ale dlaczego? Przecież zawsze byłaś na każdym moim wyścigu.... więc dlaczego tym razem przyjdziesz tak późno?- spytała zasmucona.
-Przyjdzie sama wiesz kto...-nie dokończyła, a już przerwał jej pisk nastolatki.
-Przyjdzie? Boże! To ja zostaję w domu!- czy to nie dziwne, jak szybko tej dziewczynie zmienia się humor?
-O nie! Co to to nie!- i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.- A w sumie on sam ci to wybije z głowy.-wyszła i po chwili wróciła z...


                                                                                                      CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak wiem... jestem okropna :D Przerywam w takim momencie....:D Oki, to ja czekam na komcie :*

                                                                                                                        ♥Mrs.Tommo♥

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 25

Dziękuję za wszystkie komentarze :*
12KOM=NEXT

~Perspektywa Julii~

Właśnie skończyłam pracę i mogę jechać po Waliyhe.Jack mi podał swój adres, bo powiedział, że będą u niego.Dziwne... Niby jest z moją córką już od dwóch miesięcy, a nawet nie wiem jak ma na nazwisko...
Pewnie dlatego, że nie pytałam i rzadko co jestem z nimi w domu, bo byłam zaledwie dwa razy...
Dojechałam... Wow ! Willa... ciekawe kim są jego rodzice? Pewnie zaraz się dowiem...
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam.Po chwili otworzyła mi mulatka z kręconymi włosami.
-Dzień dobry.Ja przyszłam po Waliyhe.- wytłumaczyłam i się uśmiechnęłam co po chwili odwzajemniła.
-Tak. Wejdź. Zaraz ją zawołam.-powiedziała i otworzyła szerzej drzwi, bym mogła wejść.
-Ty jesteś mamą Jack'a?-wymsknęło mi się.
-Nie, jego rodzice są w kuchni.-wytłumaczyła i pobiegła po schodach na piętro.Weszłam głębiej, a moje uwagę przykuło zdjęcie pewnej pary.Kogoś mi przypominają.Weszłam do salonu tyłem,  myśląc, że nikogo tam nie ma, bo nikogo nie słyszałam.W pewnym momencie z kuchni wyszła zielonooka blondynka.No nie...
-Dzień dobry.Jestem Patricia Hor...O Mój Boże! - jednak mnie rozpoznała.
-Kochanie, nic ci nie je...Boże!- więc wyszła za Nialla...Ciekawe...
-Ale...Jak ty tu..?...Przecież...-z jej oczu popłynęły łzy, tak samo jak u Irlandczyka.Pati rzuciła się na moją szyję.Boże... jak ja dawno jej nie widziałam... tak bardzo tęskniłam...
-Cześć mamo!
-Dzień dobry Pani Jones! - krzyknęli równocześnie Jack i Waliyha. Gdy tylko oderwałam się od Morgan (lub Horan, jak kto woli) i się odwróciłam to moja córka się do mnie przytuliła.Kiedy się ode mnie odkleiła to zobaczyłam kto siedzi na kanapach za nią.Nie mogę uwierzyć... Przecież on wyjechał!
-Jesteś gotowa?-spytałam Wali.
-Tak, tylko...-widziałam po jej minie, że czegoś chce.
-Co chcesz?-spytałam ze śmiechem.
-Jack może jechać z nami?-zrobiła oczy kota ze Schreka, więc nie mogłam odmówić.
-No jasne.Idźcie do samochodu.- już chciałam dać jej kluczyki, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie co kiedyś zrobiła z moim kochanym lamborghini.Szybko cofnęłam rękę i wyciągnęłam ją w stronę jej chłopaka.-Jack ty trzymaj kluczyki.Jak ona znowu rozwali mi auto, to nie będzie dobrze.-zachichotaliśmy, a on wziął kluczyki z mojej ręki.
-No spoko.Mogę pojeździć?-spytał.
-Przypomnij mi... ile ty masz lat?
-Szesnaście.
-Aha... ostrożnie.-powiedziałam i się uśmiechnęłam,a on to odwzajemnił.
-Taa... jasne.-powiedział i łapiąc Wali za rękę, wybiegł z domu.
-Co z nich wyrośnie?-spytałam sama siebie i odwróciłam się w stronę pozostałych, którzy patrzyli na mnie jak na ducha.- No co? Niall przestań się na mnie gapić, bo wyglądasz jakbyś chciał mnie zjeść.- zaśmiałam się pod nosem.
-Jak ty tu..?-czy ona się zacięła?
-Tak.Mi też miło Cię widzieć Morgan.
-Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co tu chodzi?-spytała ta mulatka.
-Danielle, skarbie... to jest Julia.-wytłumaczył Liam... a więc nasz Liam ma dziewczynę, a może żonę?
-TA Julia?-spytała nie dowierzając. Aha... czyli, że już każdy o mnie wie?
-Tak- wyszeptał Zayn.O! Patrz! A prawie o Tobie zapomniałam! Musiałeś się odezwać...?
-Dobra.... to się powoli robi dziwne, więc... ja już pójdę... dopóki mój wóz jest w całości-powiedziałam i chciałam wyjść, ale przeszkodziła mi ręka na nadgarstku.Odwróciłam się i zobaczyłam Pati.
-Teraz już nie pozwolę ci odejść.Za dużo się wycierpiałam...Dlaczego to zro...-nie było dane jej dokończyć, bo jakaś brunetka jej przerwała.
-No Hello! Dlaczego cały czas gadamy o niej? Co w niej takiego ciekawego? Zwykła dziwka i tyle..

~Perspektywa Zayna~

-No Hello! Dlaczego cały czas gadamy o niej? Co w niej takiego ciekawego? Zwykła dziwka i tyle.. - czy ona wie z kim zadziera?
-Przepraszam? Słoneczko.. a ty to kto?- oj! Zaczyna się!
-Eleanor Calder. ( nie, żeby coś, ja kocham Elkę, ale to tylko do rozdziału.Jak kogoś uraziłam to sorki.) Najsłynniejsza i najpiękniejsza modelka i oczywiście żona Naszego kochanego Louiska. - przedstawiła się.
-yyy... aha? Louis... mogę się ciebie o coś zapytać? -spytała Tomlinsona ... a na mnie nawet nie spojrzała.
-No jasne.
-Ty wiesz, że ożeniłeś się z pizdą?- w tej chwili każdy wybuchnął śmiechem, oprócz, cytuję, "pizdy" Eleanor. Kiedy się już trochę uspokoiliśmy to Louis jej odpowiedział.
-Tak, tak. Wiem o tym.- przysięgam, że teraz Calder wyglądała jak burak.
-Że co?! Coś ty powiedział?!
-Prawdę Eleanor. Chcę rozwodu.- teraz to mnie zamurowało... Ciekawe...
-Co?! Od kiedy?! - oho! Wstała z kanapy!
-Od dawna... dokładnie wiesz, że nam się już nie układa.
-Myślisz, że ja na to pozwolę?! - kiwnął głową. - To się mylisz! Widzimy się w sądzie!- i ... wyszła.
-W końcu jestem wolny!- krzyknął i zaczął biegać po całym salonie. - Dziękuję ci Julia! - przytulił ją, a ona stała i patrzyła na niego jak na debila.
-Ty przed chwilą straciłeś żonę i mi za to dziękujesz? Sorry Tommo, ale jesteś dziwny.- oderwał się od niej i z uśmiechem usiadł koło mnie.
-Dobra.Sorry, ale już na prawdę muszę lecieć.Jakoś się zgadamy.- wyszła.
-Idziemy zobaczyć jej wóz?- spytał Liam i nawet nie czekał na odpowiedź.Wszyscy się zerwali i wybiegli z domu. Staliśmy jak wryci. Na podjeździe stało białe Audi Q7.
-Ja pierdole! Jaka fura! - krzyknął Louis.
-Jak będziesz grzeczny to może się kiedyś przejedziesz Tomlinson.- krzyknęła Julia i wsiadła za kierownicę. Ruszyła z piskiem opon i ... tyle ją widziałem.

~Kilka Godzin Później~
~Około Godziny 19:30~

Ja, Niall, Liam, Harry, Louis, Jack, Patricia i Danielle siedzieliśmy w salonie i opowiadaliśmy dziwne historie z naszego życia. Syn mojego kumpla wrócił jakieś 3 godziny temu.Nagle zadzwonił jego telefon.
-Hallo? Co tam Waliyha?- spytał uśmiechnięty, ale z każdą chwilą jego uśmiech przeradzał się w smutek i strach.-Gdzie jesteś? ... Skarbie, spokojnie... Zaraz będę...Kocham Cię.- rozłączył się i wybiegł do przedpokoju.Wszyscy pobiegliśmy za nim.Zanim wyszedł Niall go odwrócił i spojrzał na jego twarz.Płakał.
-Jack, co się stało? -spytał ze strachem.
-Ona chce mi ją zabrać!-krzyknął.
-Ale zaraz. Kto chce, kogo zabrać?
-Matka Waliyhy chce ją znowu wywieść, gdzieś za granicę! Ja muszę tam biec! Ona nie może mi jej zabrać! Za bardzo ją kocham...- z każdym słowem po jego policzkach spływało coraz więcej łez.Pewnie ja też tak wyglądałem, kiedy znalazłem ten list 16 lat temu. Spojrzeliśmy na siebie z Niallem.
-Jedziemy z tobą.- powiedzieliśmy równocześnie. Ubraliśmy buty i kurtki, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.Po pięciu minutach zatrzymaliśmy się.Jack chciał już wyjść, ale Niall go powstrzymał.
-Co robisz tato?
-Poczekaj.Patrz.- spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy dwie szatynki wychodzące z willi, kilka domów od nas.Miały ze sobą torby.Wsiadły do samochodu.- Jedziemy za nimi.
-Nie łatwiej było je zatrzymać zanim odjechały?- spytał 16-latek.
-Nie, bo one jadą w przeciwną stronę od lotniska.- powiedziałem,a on na mnie spojrzał.- Dokładnie wiem co czujesz.
-Nie możesz wiedzieć. Nigdy nie spotkałeś takiej dziewczyny jak ona. Nigdy ci jej nie odebrano i nigdy nie czułeś takiej pustki.- wytłumaczył.
-Mylisz się Jack. - powiedział Niall.- Zayn poznał taką dziewczynę i był z nią. Odebrano mu ją i czuł jeszcze większą pustkę niż ty teraz.
- Jak to? Kto to był?- spytał Jack, cały czas na mnie patrząc.
-Julia Jones. Mama Waliyhy. Poznaliśmy się w szkole, jak jeszcze istniało One Direction. Kilka miesięcy później wyjechaliśmy w trasę,a  gdy wróciliśmy po dziewięciu miesiącach, okazało się że Julia nie żyje.Byłem załamany...Miałem myśli samobójcze.Tak było przez dwa lata. Po tym czasie nie chcący odkryliśmy, że żyje. Mieszkała w LA. Ledwo co ją odzyskałem, a po miesiącu znowu mi ją zabrano.Pojawił się Travis i zabrał "swoją mistrzynię" na bitwę. Po miesiącu się odbyła i wygraliśmy, ale następnego dnia ona zniknęła.Szukałem jej wszędzie, ale zamiast niej znalazłem list.
-Jaki list?- zapytał młodszy Horan. Pokazałem mu go, a on nie mógł uwierzyć w to co przeczytał.- Boże...
-No i teraz jeszcze chce uciec... tym razem na to nie pozwolę...- nawet nie zorientowałem się kiedy wyjechaliśmy z miasta i zaparkowaliśmy pod... torem wyścigowym? - Co my tu robimy?-spytałem zdziwiony.
-Nie wiem... ale pewnie zaraz się dowiem...- wysiadł i ruszył w stronę Waliyhy i Julii, którą obejmował w pasie jakiś koleś... Zaraz! Chwila! Co?! Czy to są jakieś żarty?! Kurwa...!

                                                                                                                             CDN...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No i tak... pewnie teraz mnie zabijecie, że tak przerwałam :D Dobra, czekam na 12 komciów! :) :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 24

Bardzo Dziękuję za te 10 komentarzy :)
Uśmiech sam malował mi się na twarzy, a gdy pisałam tą notkę to łzy spływały mi po policzkach..
Po prostu kocham osoby, które czytają tego bloga! :D

10KOM=NEXT
ale byłabym wdzięczna, gdyby było więcej ;)
PS:. Rozdział nie sprawdzany... Przepraszam :)

Kursywa - wspomnienie. :)
~16 Lat Później~
~Perspektywa Nialla~

Pamiętam, jakby to było wczoraj.

Byliśmy u nas w w domu dzień po bitwie, dzień po tym jak zabito Travisa, a Zayn szukał Julii.
-Hej.Nie widzieliście może Julii?- spytał.
-Nie.Przyszliśmy jakąś godzinę temu.- odpowiedziałem mu, a on pobiegł spowrotem na górę.Po kilku minutach usłyszeliśmy krzyk mulata.Jak poparzeni pobiegliśmy do jego pokoju.Klęczał na podłodze cały zapłakany, a w ręce trzymał jakąś zapisaną kartkę.Pierwszy podbiegł do niego Liam.
-Zayn... Co jest? Co się stało?- pytał.
-Odeszła... Znowu... Dlaczego tylko mnie to spotyka?! - krzyknął i jeszcze bardziej się rozpłakał.Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.
-Harry? Zrozumiałeś o co chodzi?
-Z początku nie, ale tu jest wszystko napisane.-podał mi kartkę, a ja nie mogłem uwierzyć.W tej samej chwili zadzwonił mój telefon.To była Patricia.Zapłakana Patricia.Powiedziała, żebym do niej przyjechał, więc od razu to zrobiłem.Okazało się, że będę tatusiem. Tydzień później się jej oświadczyłem, a trzy miesiące po oświadczynach wzięliśmy ślub. Równo rok po zniknięciu Julii, Zayn odszedł z zespołu, bo nie wytrzymywał psychicznie z piosenkami o miłości.Zaraz po tym wyjechał i słuch o nim zaginął.
Pół roku po jego wyjeździe rozpadł się zespół.Dopiero nie dawno skontaktował się z nami, że wraca do Londynu.
Od tamtej pory wiele się zmieniło.Liam wyszedł za Danielle, Harry cały czas jest wolny, tylko co jakiś czas ma jakąś dziewczyne, ale to nie trwa długo. Louis wyszedł za Eleanor, ale ostatnio im się nie układa i cały czas się kłócą. Okazało się, że Danielle jest bezpłodna, ale Liaś i tak bardzo ją kocha i mają pięcioletnią adoptowaną córcię o imieniu Sophie. Brat Pati został modelem i rzadko go widujemy. Ja zamieszkałem z moją ukochaną i naszym już szesnastoletnim synem Jack'iem. Co do Maxa. Sam się załamał, gdy się dowiedział o Julii. Od tamtej pory widujemy go tylko co jakiś czas na mieście.
Dzisiaj wszyscy spotykamy się u nas, bo to już dzisiaj przyjeżdża Zayn. Jack jest w szkole, bo jest 12:03, a on kończy o 13:30.Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć.
-Zayn! Nic się nie zmieniłeś. Wchodź.
-Cześć Nini. -wszedł i poszedł do salonu gdzie chłopaki i Pati się na niego rzucili, a Liam zapoznał go z Dani, bo Lou przyszedł sam.
-Dobra.Opowiadaj gdzie byłeś i co robiłeś.-  opowiedział nam, że szukał Julii w najbardziej prawdopodobnych krajach gdzie może być. Siedzieliśmy tak ponad godzinę, aż do mojej żony zadzwonił telefon.
-Przepraszam Was na chwilę.- wyszła i wróciła po pięciu minutach dziwnie podekscytowana.
-No mów co się stało, bo zaraz wybuchniesz.- powiedziałem i wszyscy zachichotali.
-Nie uwierzysz... Nasz syn zaraz przyprowadzi tu swoją dziewczynę.-zapiszczała i usiadła mi na kolanach.
-Serio?- nie zdążyła odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy trzask drzwi i krzyk.
-Już jestem!- tak, to był mój syn.
-Jesteśmy w salonie!- odkrzyknąłem.Po chwili zjawił się w salonie, obejmując w pasie śliczną szatynkę o czekoladowych oczach.Kogoś mi przypominała.
-Ja pierdole! Jaka śliczna! Brałbym... - krzyknął Hazz, ale ostatnie słowo wyszeptał. Mulatka się zarumieniła.Cały czas mam wrażenie jak bym ją już gdzieś widział.
-To jest Waliyha.Moja dziewczyna...A tam siedzą moi rodzice.-wskazał na nas, a my wstaliśmy, żeby się z nią przywitać.
-Dzieńdobry.Jestem Waliyha-podała mi rękę, a ja ją uścisnąłem i pocałowałem.
-Mam czuć się zazdrosna?-spytała Patricia, a ja złapałem ją w pasie i pocałowałem w usta.
-Nie...Bo tylko ciebie kocham.
-Weście przestańcie! Przynajmniej nie przy mojej dziewczynie! - krzyknął Jack i zakrył dla Waliyhy oczy, a ona zachichotała.
-Dobra, już dobra. Pamiętasz Zayna?- spytała moja pani Horan.
-Tak.Opowiadaliście mi o nim. Cześć.
-Siema.- nie mam pojęcia czemu, ale ta dziewczyna cały czas chichotała.

~Perspektywa Patricii~

-Może usiądziecie i Waliyha nam trochę o sobie opowie?-spytałam.
-Jasne czemu nie.Nie mam nic do ukrycia.Chyba, że chodzi o moją mamę.-zachichotała.Boże! Ta dziewczyna ma cały czas dobry humor! Już ją lubię! Bardzo przypomina mi Julie.
-Jack nam kiedyś mówił, że się tu przeprowadziłaś kilka miesięcy temu.Mogę wiedzieć skąd?- nie powiem.Interesowało mnie to.
-Z Hiszpani. Wcześniej mieszkałam też we Włoszech, we Francji, w Los Angeles... Długo by wymieniać.
-Dlaczego tak?- spytał Hazza.Ten to dopiero ciekawski.
-Moja mama jest fotografem, więc ma dość ciężką pracę. Cały czas się przeprowadzamy, dlatego wcześniej miałam tylko prywatnych nauczycieli.-uśmiechnęła się w stronę lokatego, a on to odwzajemnił ukazując swoje dołeczki.
-A twój tata gdzie pracuje?- spytał Niall.
-Ja...Ja nigdy nie poznałam mojego ojca.-spuściła głowę i jej dobry humor znikł. Brawo Horan!
-Przepraszam... Nie wiedziałem...- speszył się... I dobrze!
-Nic się nie stało.Przyzwyczaiłam się.- gadaliśmy jeszcze tak przez godzinę, aż do Waliyhy zadzwonił telefon.Dziwne.Na dzwonku miała ulubioną piosenkę Julii...
-Przepraszam...Co tam mamuś?... Jasne... Oki, ale później wieziesz mnie na skatepark...Tak! Nawet się nie wymiguj! ... Wiedziałam, że wygram...- na jej twarzy pojawił się uśmiech zwycięzcy.To wyglądało jakby rozmawiała z koleżanką, a nie z mamą. - No oki... Będę za 13 minut. No Pa!
-13 minut?- spytał Louis.
-No co? Ja lubię nie typowe godziny i liczby.- powiedziała i wstała.-Było bardzo miło, ale będę musiała się już zbierać. Dziękuję i do widzenia.
-Czekaj pokemonie! Odprowadzę cię!- WTF?!
-Chcesz w ryj za tego "pokemona" ? - spojrzała na niego.
-Od samej mistrzyni strzelnicy? Nie dzięki! - krzyknął i wyszli.
-Okey... Czy tylko dla mnie to było najdziwniejsze spotkanie ever?- spytał Harry z miną, coś w stylu WTF?! połączoną z "Are you fucking kidding me?! "
-Nie tylko dla ciebie.-wszyscy mu odpowiedzieliśmy.

~Miesiąc Później~
~Perspektywa Zayna~

Siedzimy właśnie wszyscy u Horanów.Cały czas nie mogę uwierzyć, że szukałem jej 15 lat i nic nie znalazłem. Tak jakby zapadła się pod ziemię.Usłyszeliśmy muzykę i krzyki.
-Postaw mnie na ziemię idioto, bo mi telefon spadnie!- to Jack i Waliyha i.... Czy oni słuchają naszej piosenki... Nobody Compares?
-Nigdy dopóki tego nie odwołasz!- śmiali się...Byli szczęśliwi... A ja od 16 lat, ani razu nie uśmiechnąłem się szczerze. Tylko dzięki niej mi się to udawało.
Po kilku godzinach Patricia i Niall byli w kuchni i robili obiad, Danielle i Eleanor gadały o jakiś babskich sprawach, a ja, Harry, Louis i Liam gadaliśmy o tym co kiedyś wydarzyło się Hazzie w klubie jak podrywał drinka.
-Waliyha! Odwieźć cię dzisiaj do domu?!- krzyknął Niall z kuchni.
-Nie, dziękuję! Dzisiaj mama po mnie przyjedzie!- jak na komendę wszyscy spojrzeliśmy na nią wielkimi oczami.
-Więc tato, jak przyjedzie mama Wali to nas zawołaj.Będziemy na górze.-i pobiegli na górę.
-W końcu poznacie rodzicielkę tej wiecznie szczęśliwej dziewczyny.Podekscytowani?- spytałem.
-Nawet nie wiesz jak! Kiedyś Waliyha mówiła, że jej matka jest z Londynu... Więc, kto wie? Może ją znam?- Patricia się uśmiechnęła i wróciła do kuchni.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzycie?!-krzyknęli Horanowie.
-Danielle, kotku otworzysz?-spytał Liam swojej dziewczyny.Ta tylko przewróciła oczami i poszła otworzyć. Po chwili było słychać :
-Dzień dobry. Ja przyszłam po Waliyhe.
-Tak.Wejdź. Zaraz ją zawołam.
-Ty jesteś mamą Jack'a?
-Nie, jego rodzice są w kuchni.- Dani zachichotała i widziałem jak wbiegła na górę.Usłyszałem kroki i po chwili w salonie stanęła jakaś szatynka.Stała tyłem więc nie widziałem jej twarzy.
-Dzień dobry.Jestem Patricia Hor... O Mój Boże! - krzyknęła Pati. O co jej chodzi?
-Kochanie, nic ci nie je... Boże!- następny się znalazł, no! O co im do cholery jasnej chodzi?
-Ale... Jak ty tu..? ... Przecież...- po jej policzkach spłynęły łzy, tak samo jak u Nialla. Pati przytuliła szatynkę, a my z chłopakami nie wiedzieliśmy o co chodzi.
-Cześć mamo!
-Dzień dobry Pani Jones!- krzyknęli równocześnie. Zaraz, chwila! Jones?! Szatynka się odwróciła, a w jej ramiona wpadła Waliyha.Nie mogłem uwierzyć, gdy zobaczyłem jej twarz. ...16 lat ... Szukałem cię wszędzie... A gdy już sama się znalazłaś ... w Londynie ... w mieście, w którym się poznaliśmy ... To nie jesteś sama... masz córkę... Zdradziłaś mnie...

                                                                                                        CDN...


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzisiaj wyjątkowo nie będzie notki pod rozdziałem, bo wszystko jest na górze ;) :*

                                                                                                               ♥Mrs.Tommo♥