Było 7 komentarzy, dlatego pojawił się ten rozdział. Rozdział 20 przeczytało ponad 60 osób, a zobaczcie ile wyraziły swoją opinię...
Chociaż raz chciałabym, by każdy z was zaraz po przeczytaniu dodał komentarz.
Mam nadzieję, że spełnicie moje marzenie o tych komentarzach.
Jeśli nie to po prostu ...
PRZYNAJMNIEJ 6 KOM = NEXT
~Perspektywa Julii~
...wyszarpałam mu się i przyłożyłam mu broń do skroni.
-Zamknij się! Po co wróciłeś?! -krzyknęłam na niego i z trudem powstrzymywałam się, by nie strzelić i nie zakończyć tego raz na zawsze.
-Może trochę grzeczniej?! Chcesz, żeby twojemu kochanemu braciszkowi i przyjaciołom coś się stało?! Tego chcesz?! Żeby od ciebie odeszli tak samo jak rodzice?! - po tych słowach odsunęłam od niego pistolet.
-Julia... O czym on do cholery mówi?! -wiedziałam, że kiedyś dojdzie do tego, że będę musiała powiedzieć mu prawdę.
-Musiałeś, prawda? -zwróciłam się do Travisa, a on tylko wzruszył ramionami i złapał mnie za rękę.- To on zabił rodziców. Dowiedziałam się o tym, kiedy pracowałam w LA.
-Ale przecież policja nie znalazła żadnych śladów. Nie znaleźli sprawcy.-Maxowi gdy to mówił łamał się głos.
-To jest Travis. Na niego i na jego bandę nic nigdy nie znajdziesz.-uśmiechnęłam się kpiąco w stronę blondyna.
-Skarbie, jak ty dobrze mnie znasz.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
~Perspektywa Zayna~
Jak ten koleś działa mi na nerwy! Pojawił się z nikąt i od razu przystawia się do mojej dziewczyny, a raczej byłej, ale nigdy nie przestałem jej kochać. Wciąż mi na niej zależy. Ich rozmowa kierowała się chyba w złym kierunku, a raczej na pewno.
-Kotek... Lepiej się zastanów... Albo ty, albo oni...- co to miało niby znaczyć?!
-Siostra, możesz mi to wytłumaczyć?!- Max najwidoczniej też nie wiedział.Julia podeszła do niego i mocno go przytuliła.
-To koniec... Żegnajcie...- powiedziała i odeszła do tego blondyna, który się głupio uśmiechał.Gdy tylko przed nim stanęła, on złapał ją w talii i przyciągnął bliżej do siebie po czym zachłannie pocałował.Widziałem jak po jej policzku spływa łza.Kiedy się od niej odsunął zwrócił się o dziwo do mnie.
-Już nigdy nie będzie twoja.- objął ją ramieniem i ruszyli w stronę dużego czarnego samochodu.Wsiedli i odjechali.Tyle ją widziałem. Czy to na prawdę koniec? To nie może się tak skończyć.Podszedł do mnie Max i poklepał mnie po ramieniu.
-Nie martw się... To jeszcze nie koniec. To jest wojna, którą musimy wygrać, bo inaczej zabiorą Julie na zawsze.Musimy być spokojni, bo inaczej pomyślą, że już wygrali...Chodźcie, bo chyba każdy z was chce wiedzieć o co chodzi.-wszedł do domu, a ja z chłopakami zaraz po nim.Usiedliśmy na kanapie w salonie, a Max wyciągnął swojego iPhona i do kogoś zadzwonił.
-Halo?-czy to Patricia?
-Patricia mamy poważny problem.-tak to Patricia.
-Pali się czy jak? O! Nie mów! Już wiem! Niall wyżarł wam pół lodówki! W sumie to by było zabawne.... Mój kochany głodomorek...
-Travis wrócił.
-Max mówiłam, że już się w to nie mieszam.Ostatnim razem Jacob prawie stracił życie.
-Zabrał Julie i to on zabił naszych rodziców... Nadal nie chcesz się w to mieszać?! - krzyknął, że było go chyba słychać na całej ulicy.
-O kurwa... Dobra niedługo będę... Jak na razie nie mów nic chłopakom....Im mniej wiedzą tym lepiej dla nich...-no to się zdziwi...
-Pati... oni już wiedzą... wszystko widzieli...-spuścił głowę i zaczął się bawić swoim wisiorkiem.
-Czy ty nie potrafisz zrobić choć jednej rzeczy dobrze?! Dokładnie wiesz jak to może się skończyć! Będę za 5 minut, a ty spróbuj jakoś załagodzić tą sprawę i dzwoń po dziewczyny...One się wszystkim zajmą.-rozłączyła się.Max znowu do kogoś zadzwonił, ale tym razem wyłączył głośno mówiący.
-Hej...mamy problem, Travis wrócił...zwołasz wszystkich i ich przygotujesz? ... dzięki, jesteś wielka... widzimy się wieczorem.... cześć.- rozłączył się i na nas spojrzał.Już nikt z nas się nie odzywał, a po dokładnie pięciu minutach do domu weszła wkurwiona Patricia.Szatyn chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go jednym ruchem ręki.
-Zadzwoniłeś po dziewczyny?-spytała, gdy już się uspokoiła.
-Tak.Będą wieczorem.-powiedział i się uśmiechnął.
-Niby są w Londynie tak często, a nie widziałam ich cztery lata.
-Tak. Też za nimi tęsknie.Jedne z najlepszych.Ciekawe jak zareagują na fakt, że tym razem będą musiały stoczyć bitwę z Julią.-zamyślił się, a Pati wybuchnęła śmiechem.
-Pewnie nie będą zadowolone.Pamiętam jak patrzyły na nią i przez pół dnia pytały czy to na pewno ta mistrzyni.-kurde... o co chodzi z tą mistrzynią?! - Dobra... Do rzeczy...jak dużo wiecie?-spytała, a ja jako pierwszy się odezwałem.
-Tyle, że Julia jest jakąś mistrzynią i że ten cały Travis zabił waszych rodziców.-odetchnęła jakby ....z ulgą?
-To jeszcze nie koniec świata.Możecie już iść.Na razie nie jest tu bezpiecznie.Musimy się przygotować psychicznie i fizycznie.-westchnęła.
-Nie ma mowy...zostajemy... O co chodzi z tą bitwą?-oj chyba weszliśmy na zły tor.
-Malik... kiedyś za ciekawość pójdziesz do piekła... ale z drugiej strony powinniście wiedzieć... zrozumiem jak stąd uciekniecie... Pięć lat temu Julia zaczęła zadawać się z Travisem, ale nie wiedziała, że jest niebezpieczny.Po jakimś czasie zabrał ją do siebie na zebranie jego zespołu i dopiero wtedy dowiedziała się o co chodzi.Dołączyła do nich i brała udział w takich jakby mistrzostwach.Wygrała go i prawie każdy w mieście zaczął się jej bać.To tak w pigułce.-wytłumaczyła i usiadła na kanapie obok Maxa.Gadaliśmy tak kilka godzin, gdy po domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Już są.-powiedziała podekscytowana Pati.Wyszła na korytarz i po chwili było można usłyszeć piski radości.Usłyszałem kroki i po kilku sekundach w salonie stanęły cztery dziewczyny.
-Zayn...?
CDN...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bam! No i mamy rozdział 21 !!! :D Było 7 Komentarzy i jestem z was bardzo zadowolona :)
Mam nadzieję, że przeczytaliście na górze notkę i postaracie się, by moje marzenie się spełniło... :)
Z góry dziękuję wszystkim moim czytelnikom :*
♥Mrs.Tommo♥