Łączna liczba wyświetleń

Translate

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 11

~Perspektywa Julii~

Musiałam to zrobić.Obiecałam, że więcej się już nie będę cięła, ale to było za wiele.Już powoli zapominałam o rodzicach, a on musiał mi przypomnieć...Myślałam nad tym, kiedy usłyszałam rozmowę dwóch mężczyzn.Jeden głos znałam, bo należał do Zayna, a drugi był mi kompletnie nie znany.Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam całe 1D,Maxa i Patricie.Nagle rozmowa ucichła,a wszystkie spojrzenia zwróciły się ku mnie.Byłam w jakimś białym pomieszczeniu...szpital...tak dobrze znam to miejsce....to tu odwiedzałam codziennie rodziców i to tu dowiedziałam się, że nie żyją.Właśnie w tym momencie podbiegł do mnie mój chłopak i mocno przytulił.
-Nie rób tego nigdy więcej.Obiecaj mi to.-powiedział i poczułam coś mokrego na koszulce.Łzy.Tak...ten Zayn Malik płakał.
-Obiecuję-powiedziałam i ciężko westchnęłam.Kiedy się od siebie oderwaliśmy podszedł do mnie mój brat i zaczął swoje kazanie.
-Miałaś już tego nie robić.Rozumiem, że palisz i się tatuujesz, ale cięcia nie rozumiem.Sama mówiłaś, że to znaczy, że jest się tchórzem i wychodzi na to, że nim jesteś.Obiecałaś mi, że już tego nie zrobisz, a ja ci zaufałem.Nieważne...ważne jest to, że nic ci się nie stało i jutro wychodzisz.-powiedział i uśmiechnął się niemal nie widocznie.Chłopaki posłali sobie spojrzenia i Zayn ciężko westchnął po czym znowu zwrócił się do mnie.
-Julia...ja-a...znaczy całe One Direction wyjeżdża jutro w trasę koncertową i nie będzie nas przez najbliższe 9 miesięcy.Przepraszam...-ostatnie słowa wyszeptał i mocno mnie do siebie przytulił.
-Zgadzając się być twoją dziewczyną, godziłam się również na fakt, że często będziesz wyjeżdżać więc jestem na to psychicznie przygotowana.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, po którym po chwili zleciała łza.-O której wylatujecie?-spytałam i spojrzałam po twarzach zespołu.Wszyscy spuścili głowy.
-Miejcie odwagę.-powiedział Max, a kiedy odpowiedziała mu cisza kontynuował.-Jeszcze się nie spakowali, bo cały czas byli tutaj, a wyjeżdżają jutro o 05:00.Po prostu nie ogarniam jak przez miesiąc można jeszcze się nie spakować.-powiedział, a mnie by zwaliło z nóg, gdyby nie fakt, że siedziałam na łóżku.
-M-m-mie-miesiąc? Aż tyle tu leżałam? Przynajmniej lepiej niż poprzednio.-powiedziałam i spuściłam głowę.
-Cięłaś się już? Dlaczego ty to robisz i o co chodzi z tym, że jest lepiej niż poprzednio?-pytał zdezorientowany Zayn.
-Tak...cięłam się zaraz po tym jak dowiedziałam się o śmierci rodziców i zdarzyło się jeszcze kilka razy.Robię to dlatego, że to daje mi ulgę i cały czas mam nadzieję, że jeszcze ich spotkam.A lepiej jest dlatego, bo jak ostatnio tu leżałam przez cięcia to byłam w śpiączce 7 miesięcy.-powiedziałam, a wszyscy wytrzeszczyli na mnie gały.
-Co?! 7 miesięcy?! Jakim cudem?!-krzyknęli wszyscy oprócz Maxa.
-Była tak wstrząśnięta, że dotarła aż do żył.To cud, że jeszcze jest na tym świecie.-powiedział przejęty Max.Chciał się trzymać twardo, ale nie wychodziło mu to za dobrze.
-Dobra musicie już lecieć, bo jutro nie zdążycie...a ty Liam wszystkiego dopilnuj.-powiedziałam patrząc na chłopaka, a on tylko pokiwał głową na znak, że rozumie.
-Kotku, jak teraz wyjdziemy to już nie będziemy mogli wrócić.Nie zobaczymy się do końca trasy.-lekko się uśmiechnęłam i pokazałam ruchem ręki, by do mnie podszedł co po chwili uczynił.
-Skoro mamy się nie widzieć tyle czasu to przynajmniej pokażmy im jak się żegnać.-wyszeptałam mu do ucha, a on się chytrze uśmiechnął.Przysunął się do mnie jeszcze bardziej i po chwili namiętnie mnie pocałował.Nie chciałam by to się kończyło, ale do sali wszedł lekarz.
-Będę tęsknić.-powiedział i wyszedł razem z chłopakami.W sali zostałam ja, Max i lekarz, który chyba miał mnie przebadać.Tak jak myślałam...przebadał mnie i powiedział, że jutro wychodzę.Byłam strasznie zmęczona więc się położyłam i po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

~9 miesięcy później~
~Perspektywa Zayna~

Wróciłem! Nareszcie! Te 9 miesięcy było dla mnie udręką, a najgorszy był ostatni miesiąc, bo Julia nie odbierała telefonów, ani sama nie dzwoniła.To dziwne, ale się nie wtrącam.Ma szkołę i musi się uczyć chodź wątpię, żeby to robiła, bo jak ją znam to pewnie zamiast czytać książek jeździła na skateparku.Właśnie siedzieliśmy w salonie w naszej willi i odpoczywaliśmy, albo przynajmniej ja odpoczywałem bo chłopaki śmieli się się z Nialla, bo ten wyglebał się i miska z sałatką wylądowała na jego głowie.Nagle wstałem i wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
-Idę się przywitać z Julią, Maxem i znając życie przy okazji Patricią jak będzie u nich.-powiedziałem i zanim się obejrzałem wszyscy byli w przedpokoju i zakładali buty.Po chwili byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do domu mojej dziewczyny.Na miejscu byliśmy po jakichś 10 minutach.Staliśmy przed drzwiami, a Lou bawił się dzwonkiem.Po dwóch minutach otworzył nam przygnębiony Max w samych dresach bez koszulki.Zdziwił mnie taki widok, ale przyznaję tatuaże miał zajebiste.
-Czego?-spytał i spojrzał na nas czerwonymi oczami.Płakał? Chyba nie.
-Przyszliśmy się przywitać z tobą i Julią.Możemy?-spytałem z lekkim uśmiechem.
-To chyba nie będzie konieczne.Najwyraźniej Patricia nic wam nie powiedziała.-powiedział i spuścił głowę.
-Nic nam nie mówiła, bo tylko Niall z nią rozmawia.A coś się stało? Bo wyglądasz jakbyś zobaczył ducha?-spytałem i przypatrywałem się jego twarzy.
-Julia....nie żyje...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka! Jak tam wam się podoba? :) Sorki, że tak późno :)

                                                                            ♥Mrs.Tommo♥

3 komentarze: